8-letni Kamil z Częstochowy został skatowany przez swojego ojczyma – Dawida B. (27 l.). Chłopiec od 3 kwietnia przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Kamilek z Częstochowy najprawdopodobniej od dłuższego czasu był bity i dręczony. W marcu 2023 r. pojawił się w szkole z siniakami, później ze złamaną ręką. Matka dziecka – Magdalena B. twierdziła, że są to urazy spowodowane potknięciem się chłopca.
Usiłowanie zabójstwa
Kumulacja przemocy nastąpiła 29 marca 2023 r. To wtedy Dawid B. zaatakował chłopca – polewał go wrzątkiem i położył na rozgrzanym piecu węglowym, bił go i kopał.
Ojczym Kamila usłyszał już zarzuty, że:
…usiłował pozbawić życia swojego pasierba polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała — oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn. Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem — poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.
– podaje Fakt.
Niestety pomimo miesięcznej hospitalizacji i utrzymywania Kamilka w śpiączce stan chłopca jest bardzo zły.
„Z każdą godziną jest coraz gorzej”
Po ataku na chłopca, w dniu 29 marca 2023 r. matka Kamila, ani nie zgłosiła sprawy na policję, ani nie zabrała syna do szpitala. „Leczyła” go sama poprzez smarowanie oparzeń maścią kupioną w aptece, w efekcie doszło do zakażenia.
Obecnie stan 8-latka jest bardzo ciężki. Poza chorobą oparzeniową, występuje niewydolność oddechowa i zakażenie całego organizmu. Chłopiec jest teraz podłączony do aparatury ECMO, która może wspomóc oddychanie.
Z każdą godziną jest coraz gorzej, serce wydolne jest tylko na 3 procent, mózg jeszcze pracuje… Liczę na cud i proszę o to Boga oraz wszystkich, którym zależy na moim dziecku. Módlmy się o cud i wyprośmy go dla Kamilka*
– powiedział tata Kamila, Artur Topól.
8-letni Kamilek z Częstochowy przyjął ostanie namaszczenie
Jak informuje Fakt, Kamilek przyjął ostatnie namaszczenie. Z chłopcem pożegnał się też jego tata, wciąż jednak wierzy w to, że stan syna się poprawi:
Kamilek leży w dużej sali, jest podłączony do aparatury. Lekarze poprosili mnie, bym mówił do synka, że to pomoże – płacze pan Artur. – Przytuliłem go. Potrzymałem za rączkę… Kamilku nie zostawiaj nas, czeka na ciebie braciszek, proszę cię synku, tatuś jest przy tobie, Kamilku nie zostawiaj nas – wspominał pan Artur słowa, które wypowiedział do synka. W rozmowie z nami nie mógł powstrzymać łez. – Kamilek płakał, on słyszał, co do niego mówię… Zobaczyłem łzy na jego oczach*
Jak mówią lekarze, najbliższe dni i godziny są kluczowe dla życia chłopca. Tata Kamila prosi o modlitwę za zdrowie syna.
*cyt. fakt.pl