Wicepremier Mateusz Morawiecki powiedział, że Polska popiera podpisanie umowy o wolnym handlu (TTIP) między UE a USA. Tymczasem budzi ona wątpliwości w całej Europie. Prof. Leokadia Oręziak, kierownik Katedry Finansów Międzynarodowych w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej, uważa, że może spowodować ona zalew Europy amerykańską, szkodliwą żywnością, pogorszyć warunki pracy w Europie i wzmocnić pozycję międzynarodowych korporacji kosztem państw.
Oprócz zniesienia barier celnych umowa przewiduje też ułatwienia w handlu poprzez likwidację rozmaitych regulacji. Prof. Oręziak uważa, że kluczowym celem TTIP jest właśnie zniesienie barier pozacelnych.
– Za takie bariery korporacje uważają m.in. regulacje dotyczące bezpieczeństwa produktów, ochrony konsumenta czy środowiska naturalnego. Chodzi więc o zapewnienie im wyższych zysków dzięki zmniejszeniu kosztów, jakie wiążą się z koniecznością przestrzegania tych regulacji. Istotnym celem umowy jest też ułatwienie korporacjom transnarodowym dostępu do systemu zamówień rządowych, a także do usług publicznych, jak ochrona zdrowia czy edukacja – zauważa prof. Oręziak.
Dla przykładu, Stany Zjednoczone dopuszczają stosowanie hormonów w hodowli zwierząt, co jest w Unii całkowicie zakazane. Spożywanie mięsa z takiej hodowli zwiększa zagrożenie nowotworami.
Wiele spraw, o których dyskutuje się przy okazji negocjacji, w ogóle nie będzie ujęte w tym porozumieniu, jak np. sprawa zalewu żywności modyfikowanej genetycznie. UE ma silny system monitorowania takiej żywności, zanim zostanie ona dopuszczona na rynek unijny, i TTIP nic pod tym względem nie zmieni – odpiera zarzuty Tony’ego Housha, szefa Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce. Podobnie jak wicepremier tradycyjne proamerykańskiego rządu Pis, Housh mówi o szansach na rozwój gospodarczy, jakie daje nowe porozumienie.
Według prof. Orężak zaś, TTIP jest dużo bardziej szkodliwa niż sławne ACTA, a UE grozi też utrata 600 tys. miejsc pracy.
Będzie to wynikiem nasilenia konkurencji ze strony towarów amerykańskich, charakteryzujących się często niższymi kosztami, niż towary z krajów Unii, m.in. dzięki niższym kosztom energii oraz niższej ochronie pracowników – mówi.
TTIP to również znaczące ograniczenie suwerenności państw, a to za sprawą usankcjonowania znanego od lat 50. mechanizmu ISDS, dzięki któremu korporacje mogą pozywać państwa do trybunałów arbitrażowych.
– Początkowo ISDS miał służyć ochronie inwestorów w krajach rozwijających się przed niesprawiedliwym wywłaszczeniem, jednak z czasem stał się sposobem na wyłudzanie przez inwestorów gigantycznych odszkodowań od rządów, na kwoty sięgające nieraz miliardy dolarów, z tytułu utraty potencjalnych, a więc jeszcze nieosiągniętych zysków – wyjaśnia Oręziak.
Mateusz Morawiecki mówi natomiast, że wiele krajów unijnych, w tym Polska, podpisało już dwustronne porozumienia handlowe z USA, które mają bardzo podobny zakres jak TTIP. Jedyne, co rząd chce negocjować, to kwestia przemysłu chemicznego i przemysł chemiczny i zasad rozstrzygania sporów w ramach umów międzynarodowych. Jak widać, mimo krytyki ze strony Amerykanów, dotyczącej Trybunału Konstytucyjnego, niezwykle proamerykańska linia PiS się nie zmienia.
Czyt. także: Polska nie kupi Caracali?
Źródło: interia.pl
DZ