Koronawirus wciąż zbiera śmiertelne żniwo. Wśród jego ofiar zdarzają się coraz częściej osoby młodsze i w średnim wieku.
Na COVID-19 zmarł także 32-letni Jonathan Coelho z Connecticut w Stanach Zjednoczonych. Zanim umarł, chciał zostawić swoje ostatnie słowa rodzinie – żonie i dzieciom – aby zdążyć wszystko im przekazać. Napisał więc list pożegnalny, który rodzina odczytała po jego śmierci.
CZYTAJ TAKŻE: Roksana Węgiel UJAWNIA prawdę na swój temat! Wyznała, co ROBI w czasie koronawirusa!
Kocham was z całego serca, daliście mi najlepsze życie, o jakim zawsze marzyłem. Mam szczęście i jestem dumny, że jestem twoim mężem i ojcem Braedyna i Penny
– zaczął w liście 32-latek.
List napisał dzień przed podjętą intubacją. Znalazła go żona Amerykanina, Katie, gdy oddano jej rzeczy zmarłego Jonathana.
Jonathan miał dwójkę dzieci – 10-miesięczną córkę Penelope i 2-letniego syna Braedyna, chorego na porażenie mózgowe. U 32-latka zdiagnozowano koronawirusa już prawie miesiąc temu, 26 marca, jednak z początku prognozy lekarzy wydawały się optymistyczne. Wtedy miał tylko problemy z oddychaniem, jednak z czasem stan zdrowia Amerykanina nagle się pogorszył i lekarze już nie byli w stanie mu pomóc.
CZYTAJ TAKŻE: Syn Zenka Martyniuka trafił do ARESZTU! Zarzuca się mu popełnienie…
Katie, jesteś najpiękniejszą i najbardziej opiekuńczą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem. To, że jesteś najlepszą mamą dla dzieci, jest dla mnie najpiękniejszym darem. Daj Braedynowi znać, że jest moim najlepszym kumplem, i jestem dumny z tego, że jestem jego ojcem. (…) Poinformuj Penelope, że jest księżniczką i może mieć w życiu wszystko, czego zapragnie
– skierował słowa do żony.
Zakończył list słowami: „Jestem szczęściarzem”.
Źródło: o2.pl / foto Pixabay.com