Pani Helena przez 11 lat pracowała jako ekspedientka w sklepie Dino w Wielkopolsce. Jednak nagle została zwolniona. Powodem było zjedzenie przez nią truskawek, które pracodawca planował wyrzucić na śmietnik.
Złamała procedury
Sieć sklepów Dino należy do jednego z najbogatszych Polaków. Pracodawca właśnie zwolniła panią Helenę, która sumiennie przepracowała dla niego 11 lat. Kobieta poczęstowała koleżanki ze sklepu truskawkami, które były przeznaczone do wyrzucenia. Tak przewidują procedury. Za ich złamanie ekspedientka z Wielkopolski, straciła pracę.
Oburzenie córki
O tej bulwersującej sprawie poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych, córka pai Heleny. Kobieta byłą oburzona bezwzględnością pracodawcy. Truskawki były w średnim stanie i powinny wylądować na śmietniku. Jednak pani Helena opakowanie z owocami wzięła do pokoju socjalnego. Poczęstowała nimi inne pracownice sklepu z Wielkopolski. To zobaczył kontroler, który tego dnia odwiedził sklep. Wszczął postępowanie wobec kobiety i jeszcze jednej pracownicy sklepu. Córka zwolnionej ekspedientki przekonywała, że mama wzięła truskawki, bo nie znosi marnowania jedzenia.
Bulwersujące procedury
Córka pani Heleny, Sylwia Wawrzyniak w mediach społecznościowych, napisała:
Nie było paragonu, nie zgodne z procedurami. Wszystkim sprawdzono szafki służbowe, prywatne torby i torebki. Na drzwiach szafek pracownice mają przyklejone paragony z kilku lat, żeby był dowód, że kubek , w którym piją herbatę nie jest kradziony. Że herbata, którą piją na przerwie nie jest przypadkiem kradziona.
Urlop, a potem zwolnienie
Pani Helena została wysłana na urlop. Po powrocie do pracy czekała ją przykra niespodzianka. Została wezwana do biura, gdzie na kobietę czekał kontroler, kierownik sklepu i kierownik regionalny. Ekspedientka dowiedziała się, że ma wybór. Albo podpisze rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, albo zostanie zwolniona dyscyplinarnie.Pani Helena zdecydowała się na pierwszą opcję.
Źródło: Fakt
Zdjęcia: Pexels