Donald Trump wypowiedział szokujące słowa podczas niedawnego wiecu wyborczego. Zasugerował, że będzie zachęcał Rosję do atakowania krajów sojuszniczych Stanów Zjednoczonych w ramach NATO, które nie spełniają ustalonych zobowiązań finansowych. Te kontrowersyjne komentarze spotkały się z ostrą krytyką ze strony Białego Domu, który nazwał je przerażającymi i szalonymi.
Podczas wiecu w Karolinie Południowej, Trump stwierdził, że byłby zwolennikiem, aby Rosja działała w dowolny sposób wobec państw NATO, które nie spełniają minimalnego wymogu wydatków na obronność, tj. 2 procent PKB. Te słowa wywołały burzę dyskusji i kontrowersji, ponieważ sugerują one brak zaangażowania w obronę sojuszników.
Trump przytoczył również rozmowę z prezydentem innego dużego kraju, podczas której został zapytany, czy Stany Zjednoczone broniłyby państwo niepłacące wystarczająco na obronność. Jego odpowiedź, że nie, oraz sugestia, aby Rosjanie robili, co chcą, dodatkowo podgrzały debatę na temat zaangażowania Stanów Zjednoczonych w obronę sojuszników.
Biały Dom natychmiast zareagował na te słowa. Podkreślił, że zachęcanie agresywnych reżimów do atakowania sojuszników zagraża bezpieczeństwu narodowemu, globalnej stabilności i gospodarce. Rzecznik Białego Domu wyraził przekonanie, że prezydent Joe Biden wzmocnił sojusze Stanów Zjednoczonych i wypełnia swoje obowiązki w zapewnieniu bezpieczeństwa obywatelom oraz przestrzeganiu wartości, które są fundamentem sojuszniczych relacji.
Sprawa wydatków na obronność w państwach NATO budziła kontrowersje od dłuższego czasu. Zgodnie z ustaleniami z 2014 roku, kraje członkowskie miały zobowiązać się do wydatkowania co najmniej 2 procent swojego PKB na cele obronne do 2024 roku. Jednakże tylko siedem spośród 31 państw członkowskich spełniało ten cel, według danych z 2022 roku.
Media zwracają uwagę, że Donald Trump już wcześniej wielokrotnie nieprecyzyjnie przedstawiał kwestię finansowania obronności w ramach NATO. Istotne jest zrozumienie, że określenie 2 procent PKB jest jedynie wytyczną, a nie ścisłym kontraktem, co oznacza, że nie można traktować tego jako opłaty do zapłacenia, jak sugerował były prezydent.
W obliczu tych słów i kontrowersji wokół nich, debata na temat zaangażowania Stanów Zjednoczonych w obronę sojuszników NATO oraz sposób finansowania obronności pozostaje gorącym tematem zarówno w kraju, jak i za granicą.
Źródło: onet.pl