Lady Gaga znów miesza w świecie popu. Po latach eksperymentów z jazzem i soundtrackami powraca z Mayhem – albumem, który odwołuje się do jej złotej ery, kiedy rządziła klubami i listami przebojów. Jeśli pamiętasz szalone lata The Fame i The Fame Monster, to nowe wydawnictwo z pewnością przywoła tamte czasy. Pytanie tylko, czy to udany powrót do korzeni, czy jedynie bezpieczna gra na nostalgii?
Powrót do brzmień z dawnych lat
Na Mayhem Gaga ponownie sięga po elektroniczne beaty i synth-popowe podkłady. Już pierwsze utwory, takie jak Abracadabra i Disease, przywołują ducha hitów w stylu Poker Face czy Bad Romance. Charakterystyczna teatralność i mroczny klimat wracają, ale z nowoczesnym twistem – industrialne brzmienia w Perfect Celebrity czy współpraca z Gesaffelsteinem w Killah nadają albumowi świeżości.
Gaga nie ukrywa inspiracji ikonami popu – w Garden of Eden i Shadow of a Man słychać echa Davida Bowiego, The Cure czy Radiohead. Dla fanów to powód do radości, dla krytyków – brak kroku naprzód. Ale czy rzeczywiście nowość zawsze oznacza lepsze?
Muzyczny chaos czy kontrolowany eksperyment?
Mayhem to album eklektyczny, który łączy różne gatunki – od synth-popu (Abracadabra), przez dark pop (Disease), po rockowe ballady (Die With A Smile). Niektóre utwory, jak How Bad Do You Want Me czy Don’t Call Tonight, mogą wydawać się przewidywalne, ale inne – Killah i Zombieboy – zaskakują nowoczesnym podejściem do gitar i syntezatorów.
Dynamika albumu jest celowo niejednorodna – Blade of Grass i Vanish Into You zaczynają się spokojnie, by wybuchnąć w refrenie, a finałowy duet z Bruno Marsem (Die With A Smile) to dla jednych genialne zakończenie, dla innych – niepasujący element całości.
Najlepsze i najsłabsze momenty albumu
Top utwory:
- Abracadabra – klasyczna Gaga, klubowy hit z chwytliwym refrenem.
- Killah – industrialne brzmienia i współpraca z Gesaffelsteinem, która może przypominać twórczość Prince’a.
- Blade of Grass – emocjonalna ballada, przypominająca Closer z The Fame Monster.
- Shadow of a Man – taneczny banger z dopracowaną produkcją.
Mniej udane momenty:
- How Bad Do You Want Me i Don’t Call Tonight – poprawne, ale niezaskakujące.
- The Beast, Blade of Grass, Die With A Smile – udane, ale może trochę przeciągnięte zakończenie albumu.
- Brak dużych eksperymentów – Gaga nie wnosi nic naprawdę przełomowego, choć świetnie łączy stare z nowym.
Jak fani i krytycy przyjęli Mayhem?
Dla tych, którzy tęsknili za „starą Gagą”, album to spełnienie marzeń. Taneczne bity, teatralność i chwytliwe melodie są dokładnie tym, czego wielu oczekiwało. Krytycy są bardziej podzieleni – część chwali powrót do formy, inni narzekają na brak ryzyka i zbyt mocne poleganie na dawnych schematach.
Podsumowując – Mayhem to Lady Gaga w najlepszym, dobrze znanym wydaniu. Nie jest to muzyczna rewolucja, ale solidna płyta, która potwierdza, że królowa popu nadal potrafi rządzić parkietem.
źródło zdjęcia: https://x.com/PopCrave/status/1901349617393979575/photo/1
Justyna Walewska
