Radca prawny, pan Łukasz jak to zwykle bywa, często proszony jest przez rodzinę, czy znajomych o pomoc w urzędowych sprawach.
Podobnie było i tym razem. W połowie maja ciotka pana Łukasza poprosiła go o powiadomienie biura terenowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Ostrowcu, że ma nowe konto w innym banku.
Pan Łukasz wypełnił odpowiedni formularz z nowym numerem rachunku, ciotka go podpisała i nadeszła pora na dostarczenie dokumentu do Agencji. Niczego nie przeczuwając, pan Łukasz postanowił udać się tam osobiście.
Pani z okienka sprawdziła wniosek, wszystko było ok, ale poprosiła mnie o dowód osobisty. Po przedstawieniu dokumentu ze zdjęciem, odkryła że w systemie nigdzie mnie nie ma. Potwierdziłem to, tłumacząc jeszcze raz, że to wniosek ciotki, a ja go tylko przynoszę. Urzędniczka odmówiła przyjęcia wniosku osobiście, tłumacząc to wagą sprawy – opowiada pan Łukasz.
Chodziło o to, że przy podawaniu nowego konta ciotki, trudno było zweryfikować, czy podpis jest oryginalny. Urzędniczka zapewne miała wątpliwości, czy faktycznie konto ma zostać zmienione. Znalazła jednak inne, „świetne” rozwiązanie. Gdy pan Łukasz zapytał „Co teraz?”, usłyszał:
„Najlepiej jak pan go wyśle pocztą”,
co po przejściu na drugą stronę ulicy, uczyniłem. – kończy opowieść pan Łukasz.
Jak widać podpis na wniosku wysłany pocztą w domniemaniu urzędników jest oryginalny i prawdziwy. Natomiast wniosek dostarczony osobiście jest dla ARiMR wątpliwy.
Cóż… meandry biurokracji nadal nas zaskakują!
ms, źródło: facebbok, fot. pixabay