Najwyższa Izba Kontroli krytykuje uczelnie publiczne za to, że nie zawsze prawidłowo ustalały wysokość opłat za usługi edukacyjne oraz zawyżano opłaty rekrutacyjne.
Z raportu NIK wynika, że dotacje z budżetu państwa nie pokrywają między innymi kosztów postępowania rekrutacyjnego, dlatego uczelnie muszą je pozyskiwać we własnym zakresie. Z przeprowadzonych kontroli wynika jednak, że część państwowych uczelni ustalała wysokość opłat rekrutacyjnych bez sporządzenia odpowiedniej kalkulacji kosztów. W efekcie opłaty pobierane od kandydatów na studia bywały zawyżane.
NIK ustaliła, że pobierając od kandydatów na studia zawyżone opłaty rekrutacyjne, skontrolowane uczelnie uzyskały w latach akademickich 2014/2015 i 2015/2016 prawie 900 tysięcy złotych dodatkowych, nienależnych przychodów. Pieniądze te uczelnie przeznaczyły na zadania, których zdaniem NIK nie można uznać za czynności niezbędne w procesie rekrutacji. W ten sposób finansowano między innymi zakup sprzętu niezwiązanego z rekrutacją, koszty całorocznego funkcjonowania komórek promocji i marketingu.
Kontroli poddano państwowe uczelnie w Warszawie, Poznaniu, Kielcach i Wrocławiu.
Najlepiej brać pieniądze według swojego wyimaginowanego zakresu opłat i nie ponosić żadnej odpowiedzialności za zawyżanie – jak podaje NIK, część należności w wysokości ponad 1,2 miliona złotych uległa przedawnieniu.
Katarzyna B.