Roman Giertych – mecenas i były polski wicepremier zabrał głos w sprawie kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy. Nie zostawił suchej nikt na szefowej jego sztabu Jolancie Turczynowicz-Kieryłło.
Poszło o to, kiedy media zaczęły opisywać, że Jolanta Turczynowicz-Kieryłło w 2018 roku ugryzła mężczyznę w rękę. Jak twierdzi szefowa sztabu ten mężczyzna miał ją dusić. A teraz głos w tej sprawie zabrał Roman Giertych.
Były polityk, obecnie prawnik Roman Giertych napisał:
Droga Pani Mecenas!
Jak niefart, to niefart. Oj, coś w tej kampanii nasz Prezydent szczęścia nie ma. Ale od czego jest wierny doradca, czyli ja, który zawsze stoi na posterunku, aby dobrą radę podrzucić.
Pozornie może się wydawać, że dla pani Mecenas kampania się skończyła, zanim się zaczęła. Dość oryginalne propozycje wprowadzenia ograniczenia wolności słowa bledną bowiem przy nowych informacjach o szczególnych Pani upodobaniach kulinarnych, które z rzadka tylko występują na naszym globie (niektóre regiony Papui), a które jeżeli przylgną do sztabu naszego Umiłowanego Kandydata mogą nie spotkać się z powszechnym aplauzem.
Dlatego wymyśliłem taką oto historyjkę,której musi się pani wiernie trzymać.
Giertych również dał radę szefowej sztabu wyborczego:
Dlatego wymyśliłem taką oto historyjkę,której musi się pani wiernie trzymać.
Pewnego razu noc jak co dzień ok. 2 nad ranem postanowiła Pani pospacerować z dzieckiem po rodzinnym grodzie. Gwiazdy świeciły, słowiki śpiewały, żaby kumkały, a Pani zstępnemu pokazywała piękno nocnej przyrody. Nagle zza zakrętu wybiegł groźnie wyglądający facet, który rzucił Pani pod nogi ulotki wyborcze. Specjalnie przygotowane jako prowokacja, bo Pani popierała kandydatkę wspieraną tymi ulotkami, a zwalczała opisywanego w nich jej kontrkandydata. Pani z oburzeniem zawołała do napastnika: weź szybko stąd te prowokacyjne ulotki dobry człowieku, bo ja jako adwokat nigdy ciszy wyborczej nie łamię i żadnej z tych ulotek, które mi pod nogi ścielisz nie rozwieszę. Osobnik wyjął telefon i zadzwonił po Straż Miejską, a Panią i syna uwięził. Pani jednak pomna zasług Żołnierzy Wyklętych, którzy z niejednej niewoli salwowali się ucieczką, ukąsiła napastnika do kości i zbiegła wykorzystując jego szok spowodowany niecodziennym atakiem ostrych zębów.
Ot i wszystko, a rwetes okropny się podniósł.
ZOBACZ: A. Dziambor: „Bezczelni Polacy ośmielili się…”
Źródło: Facebook