Małgorzata Kidawa-Błońska kandydatka Platformy Obywatelskiej spotyka się od dłuższego czasu z wyborcami. Przemierza Polskę wzdłuż i wszerz i przekonuje, dlaczego warto to właśnie na nią postawić swój głos.
W trakcie kampanii wyborczej niekiedy pada wiele słów. Niekiedy one są niepotrzebne i nieprzemyślane. Ostatnio Małgorzata Kidawa-Błońska na spotkaniu ze swoimi sympatykami odpowiedziała na pytanie w sprawie religii jako przedmiotu w szkole. Kandydatka PO, którą poparł ostatnio Donald Tusk nie jest zdecydowanie zadowolona z obecności religii w szkołach. Powiedziała, że „zrobiły one [lekcje religii] więcej złego niż dobrego”. Jak dodawała:
Jesteśmy w przededniu dyskusji, aby lekcje religii wróciły do parafii i będzie to z pożytkiem dla dzieci, bo to nie będzie kolejny przedmiot, tylko będzie to coś innego (…) Tak jak jest, dalej być nie może
Czasem Kidawa nie wie co mówi. Ostatnio na pytanie czy popiera LGBT odpowiedziała, że ona „niczego nie popiera”. Bo w końcu „dwóch mężczyzn nie mogą mieć ze sobą dziecka”. Śmiszek i Biedroń wprost nie mogli w to uwierzyć. Lewicowy elektorat był wówczas wściekły na Kidawę. Czy wojna z Kościołem ma ich niejako ułagodzić?
W trakcie kampanii wyborczych, o czym nie raz już mogliśmy się przekonać, nie warto jest walczyć z Kościołem i tradycją. Jeszcze nikomu nie wyszło to na dobre, ponieważ znaczna część polskiego społeczeństwa jest przywiązana do wartości katolickich. Czy Kidawa chce się temu sprzeciwić, mówiąc że „lekcje religii zrobiły o wiele więcej złego niż dobrego”? Wobec tego może zamiast religii wprowadzić lekcje masturbacji?
Źródło: Onet.pl