Dla Lecha Wałęsy każdy wywiad jest dobry, aby popisać się i dać o sobie znać opinii publicznej. Coś w stylu: „to ja, wasz ukochany prezydent”. Prezydent Wałęsa – mędrzec Unii Europejskiej, po raz kolejny podzielił się z nami swoją mądrością.
Ale ta mądrość przebiła wszystkie. Lech Wałęsa postanowił się podzielić co się stanie, kiedy zaśnie w nadziei chwalebnego zmartwychwstania. Były prezydent, laureat Pokojowej Nagrody Nobla stwierdził, że chce, aby po śmierci jego ciało zostało skremowane.
W jednym z wywiadów tak się odniósł to swojej pośmiertnej kremacji:
Chcę, żeby mnie spalili. A co?! Mają mnie robaki jeść?! Od razu chcę się w proch zamienić, chcę być na morzu rozrzuconym, najlepiej w Bałtyku, niech rybki sobie pojedzą…
Czy to oznacza, że Lech Wałęsa myśli już o swojej śmierci? Może tak. Przecież ostatnio nawet Jan Nowicki powiedział wszem i wobec, że już kupił sobie grób w swojej rodzinnej miejscowości na Kujawach. Bo zdaniem Nowickiego „można żyć wszędzie, ale umierać trzeba w domu”. Nieco inaczej myśli Wałęsa, dla którego marzeniem jest być zjedzonym przez rybki.
ZOBACZ: Cejrowski o geście Lichockiej: „Powinna obronić swój środkowy palec, a nie uciekać!”
Czy to możliwe, aby taki scenariusz się ziścił? Wielki, legendarny Lech Wałęsa nie powinien spocząć po śmierci obok Lecha Kaczyńskiego i mieć pogrzeb państwowy z najwyższymi honorami? Trzeba przyznać, że Wałęsa zawsze jest „szczególny”.
Źródło: planeta.pl