Atakował bez powodów kobiety i dzieci. Prywatne śledztwo ujawniło smutną prawdę

Od kilku tygodni Olsztyn żył tajemniczymi atakami na Bogu ducha winne ofiary. Nieznany napastnik zaatakował co najmniej kilka kobiet i 10-letnie dziecko. Ofiary postanowiły wziąć sprawę w swoje ręce i go znaleźć. Prywatne śledztwo ma smutny finał.

Ofiary ataków nieznanego mężczyzny zaczęły kontaktować się ze sobą dzięki mediom społecznościowym. 14 stycznia zaatakował dwie kobiety, które spoliczkowal. 25 stycznia na cel wziął 10-letniego chłopca, który z kolegą wracał ze sklepu. Mężczyzna szedł przed nim. W pewnym momencie odwrócił się, zadał mu cios w twarz, na tyle mocny by rozciąć mu wargę. Zwyzywał też malca od „tępych świń”. Kobiety zaatakowane 10 dni wcześniej także były przez niego lżone.

 

10-latek podał rysopis mężczyzny – gruby, po czterdziestce, uszkodzone oko. Rysopis ten ściągnął trzecią ofiarę, która została zaatakowana przez sprawcę półtora roku wcześniej. Opowiedziała, że zrobiła napastnikowi zdjęcie. Wtedy wycofał się, choć był bardzo wściekły. Prywatne poszukiwania doprowadziły ją do matki mężczyzny. Okazało się, że choruje na schizofrenię i matka nie zawsze jest w stanie powstrzymać go przed wyjściem z domu lub jakimś agresywnym zadaniem.  Zaś uszkodzone oko to w rzeczywistości tik nerwowy.

 

ZOBACZ: Student zjadł kilkudniowy makaron z sosem. Następnego dnia rano już nie żył!

 

O sprawie poinformowana została olsztyńska policja. Jak twierdzi rzecznik – sprawa jest im znana. Prosi o zgłaszanie się kolejnych ofiar. Sprawą może zająć się prokurator, który ma kilka opcji do wyboru:

 

Może wyznaczyć kuratora sądowego, który będzie nadzorował jego zachowanie. Może również przydzielić pracownika socjalnego, który też będzie sprawdzał, jak mu się żyje. Ostatecznie może skierować mężczyznę na badania psychiatryczne, na podstawie których będzie można przedsięwziąć kolejne kroki. Na przykład umieścić go w zakładzie zamkniętym.

 

– powiedział rzecznik prasowy olsztyńskiej policji.

Komentarze