Ze względu na likwidację nielegalnych obozów imigrantów we francuskim Calais, Belgia wzmogła kontrole na granicy z Francją. „Chcemy za wszelką cenę zapobiec powstaniu podobnego obozu w Belgii” – argumentuje minister spraw wewnętrznych, Jan Jan Jambon das Vorgehen.
W obozie w Calais, zwanym potocznie „Dżunglą”, zamieszkały w ubiegłym roku tysiące nielegalnych imigrantów. Ich celem było przedostanie się do Wielkiej Brytanii w transportach towarowych, które właśnie przez Calais zmierzają na Wyspy. Codziennością stały się napady na ciężarówki oraz ich kierowców, tysiące samochodów i olbrzymie ilości towaru uległy zniszczeniu lub zostały rozkradzione. Te zdarzenia nie ominęły także polskich kierowców, ostatnim najgłośniejszym przypadkiem był atak na samochód firmy transportowej Mariusza Pudzianowskiego.
Minister spraw wewnętrznych Belgii przygotowuje się na sytuację, w której szukający azylu ruszą do Belgii. „Chodzi o tysiące imigrantów” – mówi Jambon. Już w poniedziałek aresztowano 32 osoby niedaleko Dunkierki. Francja zażądała, aby mieszkańcy „Dżungli” opuścili obóz do wtorku wieczorem.
Tymczasem Niemcy i Austria kontynuują dyskusję na temat polityki imigranckiej UE. Wiedeń ustalił niedawno, że będzie przepuszczał do Niemiec 3200 uchodźców dziennie. Wywołało to oburzenie rządu niemieckiego, minister spraw wewnętrznych Tomas de Maizière stwierdził, że ta liczba jest o wiele za wysoka. Kanclerz Austrii, Werner Faymann, twierdzi natomiast, że krytyka należy się Bałkanom, o których sytuacji pisaliśmy już dzisiaj we wcześniejszym artykule.
MM
źródło: jungefreiheit.de