Komunistyczne służby bezpieczeństwa pozyskiwały często informatorów groźbą lub szantażem. Nie były tak w przypadku TW „Bolka”, który według nowo odkrytych dokumentów „został pozyskany na zasadzie dobrowolności.
Tajnego współpracownika, którym według dokumentów SB był Lech Wałęsa, pozyskał kpt. E. Graczyk z Olsztyna. Pozostawał on „na kontakcie” 3 pracowników oraz rezydenta SB ze stoczni. Wałęsa pobierać miał chętnie wynagrodzenie. Z dokumentów wynika, że to względy finansowe motywowały go do współpracy. Za przekazywane informacje „Bolek” był wynagradzany w sumie kwotą 13 100 zł. Celem pozyskania było rozeznanie działalności kierownictwa Komitetu Strajkowego oraz innych osób wrogo działających po wypadkach grudniowych 1970 r. w Stoczni Gdańskiej. Od roku 1970 do 1972 przekazał szereg cennych informacji dot. destrukcyjnej działalności niektórych pracowników. Na podstawie otrzymanych materiałów założono kilka spraw. W tym czasie dał się poznać jako jednostka zdyscyplinowana i chętna do współpracy – czytamy w dokumencie. W efekcie w 1976 r. został z gdańskiej stoczni zwolniony. Stał się bezużyteczny dla SB, stąd zakończyła ona współpracę z nim.
Lech Wałęsa uważa, że jego podpis wynikał jedynie z chęci pomocy SBkowi, a jego donosy sfałszowano.
Źródło: kresy.pl
DZ