Wpadka, która trafiła do internetu szybciej niż refren „Fix You”. Podczas koncertu Coldplay w Seattle kamera Kiss Cam pokazała… szefa firmy i szefową HR. Chwila zawahania, krępujący uśmiech, po czym… szybkie wycofanie. Internauci nie mieli litości, a cała scena błyskawicznie obiegła sieć jako #ColdplayGate.
Niewinny moment, który stał się burzą w social mediach
To miała być romantyczna chwila – standardowy przerywnik koncertowy, znany z amerykańskich stadionów: Kiss Cam. Kamera znajduje parę na widowni i w rytmie ballady zachęca do pocałunku. Publiczność reaguje owacjami lub śmiechem – sytuacja czysto rozrywkowa. Tym razem jednak coś poszło… zbyt „realnie”.
Na koncercie Coldplay w Seattle, 14 lipca 2025 roku, kamera zatrzymała się na dwóch osobach z pierwszych rzędów: CEO jednej z dużych firm technologicznych i jego head of HR. Mężczyzna zaskoczony spojrzał w stronę towarzyszki. Kobieta – równie zakłopotana – uśmiechnęła się nerwowo i szybko odwróciła wzrok. Żadnego pocałunku. Chwila ciszy. Sekundę później tłum eksplodował śmiechem, a kilka smartfonów nagrało tę scenę z różnych kątów.
Filmiki trafiły do TikToka, Twittera i Instagrama – pod hasztagiem #ColdplayGate zaczęły żyć własnym życiem.
Marki zaczęły prześcigać się w tworzeniu contentu na ten temat. Wszystkie posty zebrały setki tysięcy reakcji – pokazując, jak skuteczny może być real-time marketing, zwłaszcza gdy temat rezonuje z codziennymi doświadczeniami (i lękami) ludzi pracy biurowej.
W kontekście całego zamieszania szybko ujawniono jeszcze jeden, kluczowy szczegół: zarówno CEO, jak i szefowa HR są osobami zamężnymi – lecz nie ze sobą. Ten fakt dodał sytuacji ciężaru, który znacznie wykracza poza zwykłą niezręczność przed kamerą. Zamiast niewinnego żartu, publiczność (i internauci) zaczęli spekulować o charakterze ich relacji, balansując na granicy plotki, domysłu i insynuacji.
Dla wielu komentatorów moment uchwycony przez Kiss Cam stał się symbolem nie tylko nieprofesjonalizmu, ale i ryzykownego zacierania się granic między sferą zawodową a prywatną. I choć na nagraniu nie doszło do żadnego jednoznacznego gestu, sam fakt wspólnego pojawienia się w takim kontekście – w świetle wiedzy o ich sytuacji rodzinnej – wystarczył, by rozlała się fala komentarzy w stylu: „co dzieje się na integracjach, zostaje na… TikToku?”.
Justyna Walewska