„Duch Tomka jest na Nandze” – czescy himalaiści opowiedzieli o wzruszających pamiątkach po Polaku.

Wiele wskazuje na to, że dzięki czeskiej wyprawie, która zdobyła Nanga Parbat w lipcu, wiemy, gdzie znajduje się ciało Tomka Mackiewicza, który zginął na jej stokach 28 stycznia. W rozmowie ze „Sportowymi Faktami”, Czesi opowiedzieli o tym, jakie pamiątki po Polaku odnaleźli pod Nanga Parbat.

 

Pierwszą rzeczą, która rzuciła im się w oczy był skromny pomnik usypany z kamieni z zamocowanymi na nim fragmentami tworzywa, na których napisano w języku angielskim:

 

Tomasz Mackiewicz

1973-2018

Zaginiony 28 stycznia 2018

 

Jak twierdzą Czesi, prowizoryczny pomnik zbudowali lokalni mieszkańcy, którzy dobrze znali Tomka i którym ten niejednokrotnie przywoził z Polski ubrania, zabawki i leki. Był dla nich bardzo ważną postacią.

 

Przed wyprawą, z Czechami skontaktowała się Elisabeth Revol, która podała im wiele szczegółów na temat miejsca, gdzie ostatni raz widziała Tomka. Na tej podstawie Czesi z dużą dozą prawdopodobieństwa ustalili, że na wysokości 7350 metrów znajduje się namiot z ciałem Tomka. Jednak nie sprawdzili tego dokładnie.

 

Można było tam skręcić i nawet lekko odkopać pokrywę śnieżną i próbować zajrzeć do środka. To dało się zrobić. Fizycznie nie byliśmy aż tak wyczerpani. Jednak proszę nas zrozumieć. Emocjonalnie to był cholernie trudny moment. Przez kilka minut patrzyłem na ten namiot, nie znałem Tomka osobiście, ale tam i w tym momencie czułem, jakbym stracił najlepszego przyjaciela. Tomek osierocił trójkę dzieciaków, ja mam dwójkę. Rozkleiłem się. Po drugie, schodząc z okrutnej Nangi, naprawdę ostatnią rzeczą, jaką chcesz zobaczyć, jest ciało innego człowieka. To nie byłoby dobre dla naszej psychiki, która i tak była na granicy wytrzymałości. Dlatego nie odważyliśmy się tam pójść.

 

– opowiedział Pavel Burda, jeden z czeskich zdobywców Nangi.

 

Szkoda, że Czechom brakło twardości i odwagi, by zamknąć tą sprawę, jednak z drugiej strony w pełni ich rozumiemy. To co zrobili to i tak dość dużo, kolejne wyprawy – jeśli zechcą – będą mogły odnaleźć do miejsce i sprawdzić przysypany śniegiem i lodem namiot. Wtedy wiele może się jeszcze wyjaśnić. A może wprost przeciwnie – pojawi się wiele nowych pytań?

 

sportowefakty.wp.pl/ foto: facebook

Komentarze