Koronawirus rozprzestrzenił się z zawrotną prędkością. Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu w chińskim mieście Wuhan.
Stopniowo pojawiały się doniesienia o zarażonych obcokrajowcach, jednak prawdziwa groza obiegła świat, kiedy koronawirus rozwinął się we Włoszech. Przerażeni ludzie na masową skalę zaczęli kupować maseczki ochronne, także w Polsce. Nie wszyscy jednak wpadli w panikę. Niektórzy wręcz przeciwnie – wydają się być zadowoleni.
Ekolodzy cieszyliby się z wybuchu epidemii koronawirusa? Otóż tak. „Epidemia koronawirusa może uratować niektóre zagrożone gatunki zwierząt” – mówią.
Chodzi o łuskowce, ssaki z terenów Azji, które prawdopodobnie mogą być nosicielami pośrednimi koronawirusa SARS-CoV-2. Z początku pojawiły się sugestie, że to od nietoperzy w mieście Wuhan człowiek zaraził się koronawirusem. W uniwersyteckim komunikacie prasowym opublikowano jednak informację, że człowiek mógłby się zarazić patogenem jedynie od nosiciela pośredniego, czyli np. łuskowca.
Mimo wszystko naukowcy nie popierają tej teorii.
– Wyniki badania zostały opublikowane tylko w uniwersyteckim komunikacie prasowym. To nie są dowody naukowe
– powiedział James Wood, szef wydziału weterynarii na Uniwersytecie Cambridge w Wielkiej Brytanii.
CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus się ROZPRZESTRZENIŁ! Władze odizolowały CAŁE miasto
Jak by to miało uratować łuskowce? Otóż są one jednym z chińskich przysmaków i skoro mogą przenosić koronawirusa, to władze zakazałyby spożywania ssaków. Wcześniej łuskowiec został objęty ochroną gatunkową, jednak nikt na to nie zwracał uwagi.
Źródło: nczas.com / foto Pixabay.com