W dobie sztucznej inteligencji i cyfrowych manipulacji, granica między rzeczywistością a wizerunkiem staje się coraz bardziej płynna. Na Twitterze (X) pojawiła się grafika, która błyskawicznie zdobyła popularność – przedstawia Donalda Trumpa „przed” i „po” cyfrowej metamorfozie. „No bronzer or hair transplants” – napisał użytkownik Ron Filipkowski, zestawiając dwa portrety byłego prezydenta USA.
Po lewej stronie widzimy charakterystyczną wersję Trumpa: złocista opalenizna, burza blond włosów, dobrze znany medialny wizerunek. Po prawej – jego alternatywna wersja, pozbawiona bronzera i fryzjerskiej interwencji: siwiejący, blady, z cofniętą linią włosów i surowym spojrzeniem. Różnica jest uderzająca i – jak sugerują reakcje internautów – skłania do refleksji nad tym, ile współczesna polityka zawdzięcza… makijażowi.
Choć mem został stworzony w żartobliwym tonie, wpisuje się w szerszy trend demaskowania „estetycznej inżynierii” stosowanej przez osoby publiczne. Dla jednych to niewinna zabawa z filtrami, dla innych – pytanie o autentyczność w świecie, w którym image często bywa ważniejszy niż treść.
Donald Trump od lat wzbudza emocje nie tylko swoją polityką, ale także wyglądem. Jego pomarańczowy odcień skóry i gęsta fryzura były przedmiotem żartów, analiz i plotek. Najnowsza wizualizacja tylko podsyca tę debatę – tym razem z pomocą narzędzi AI.
Obrazek, który zebrał już ponad 1,7 miliona wyświetleń, to nie tylko viralowy hit, ale też przykład nowej formy komentarza politycznego: ironicznego, wizualnego, szybkiego. Bo czasem wystarczy jeden obraz, by rozbroić mit.
źródło zdjęcia: https://x.com/RonFilipkowski/status/1903977108675715223
Justyna Walewska