Jak manipuluje TVN24?

W związku z moją książką „Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa” zostałem poproszony przez stację TVN24 o wypowiedź do kamery na temat bilansu członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Wbrew ostrzeżeniom znanego publicysty Stanisława Michalkiewicza przyjąłem zaproszenie. Niestety autorzy programu najważniejsze fragmenty rozmowy pominęli, a doczepili się do całkowicie nieistotnych spraw.

Dyskredytacja

Na początku w programie zostałem zdyskredytowany. Przedstawiając mnie, poinformowano, że w mojej książce nazwałem Unię Europejską Eurokołchozem. Jest to prawda, choć nie ma to nic wspólnego z merytoryką. W celu dyskredytacji, przynajmniej w niektórych środowiskach, nie omieszkano zahaczyć też o moją krytykę ideologii gender. W tym samym celu prof. Krystynę Pawłowicz pokazano, jak mówi, że unijna flaga jest szmatą. W ten sposób widz od razu wyrabia sobie zdanie, że poglądy prounijne są poważne, a antyunijne – niepoważne. Oczywiście Jacek Tacik, autor programu, nie czuje się winny. Napisał mi w SMS-e, że nie zgadza się z moją opinią, iż „niemające znaczenia wstawki propagandowe” były manipulacją z jego strony, bo przecież znalazł to w mojej książce. Współczuję przenikliwości, jeśli jego zdaniem najważniejsze w mojej książce nie jest ani to, że siła nabywcza Polaków odnośnie wielu produktów spadła w efekcie wejścia do UE, ani to, że unijne regulacje spowodowały gwałtowny wzrost cen paliw i prądu, ani to, że dotacje zabijają polską innowacyjność, ani to, że unijne regulacje zaprzeczają wolnemu rynkowi, ale słowa gender i Eurokołchoz. Chyba był zdziwiony, że w ogóle coś od niego chcę, bo taka manipulacja to przecież codzienność w TVN-ie.

Manipulacja

Według programu jedyny koszt Polski wynikający z członkostwa naszego kraju w Unii Europejskiej to polska składka do UE (nie przytoczono mojej wypowiedzi, że każdego Polaka składka kosztuje 500 złotych rocznie, a każdego pracującego Polaka – 1200 złotych rocznie; to już by było zbyt wiele, lepiej mówić o całkowicie abstrakcyjnych miliardach), mimo że w rozmowie tłumaczyłem wszelkie inne koszty związane z polskim członkostwem: koszty unijnych regulacji, które są efektem lobbingu, koszty biurokracji czy koszty ubiegania się o dotacje – wszystko zostało pominięte.

Wybiórczość

W programie pokazano tych, którzy zyskali na unijnych dotacjach – a konkretnie jednego rolnika. A gdzie są ci, którzy stracili? Dlaczego nie pokazano rybaka, któremu Unia nakazała zezłomować kuter? Dlaczego nie podano danych, że w wyniku absurdalnej unijnej Wspólnej Polityki Rolnej polska produkcja rolna zmniejszyła się kilku- albo kilkunastokrotnie w różnych dziedzinach (zboża, warzywa, owoce, mięso, wełna, tytoń, mleko)? Gdzie podziała się informacja, że w Polsce z powodu Unii pozamykano kopalnie, cementownie, cukrownie, stocznie, huty? Gdzie informacja, że w efekcie brania unijnych dotacji w ciągu 10 lat zadłużenie polskich samorządów wzrosło o 340 procent? Gdzie informacja, że wszystkie unijne dotacje miały wartość zaledwie 20 procent inwestycji w tym czasie w Polsce (o czym mówiłem w wywiadzie), a przecież nie wszystkie dotacje szły na inwestycje?

Nierzetelność

Autorzy programu śmieją się z opinii eurorealistów, którzy twierdzą, że Polska rozwijała się nie dzięki, ale pomimo Unii Europejskiej. A tak w rzeczywistości było, bo w ciągu 10 lat zanim weszliśmy do UE polski PKB rósł szybciej niż w ciągu pierwszych 10 lat członkostwa. Przed członkostwem szybciej rosły również płace Polaków czy wartość polskiego handlu zagranicznego, w tym eksportu. Przy okazji TVN24 wraca do starej absurdalnej alternatywy – jeśli nie Unia to co? I straszy Rosją, choć alternatywą dla Polski nie jest ani Rosja, ani Białoruś, tylko Szwajcaria. Gdzie podziało się moje stwierdzenie z rozmowy, że znacznie korzystniejszy dla Polski byłby właśnie model szwajcarski?

Kłamstwa

W materiale filmowym nie zabrakło oczywistych kłamstw. Przedstawiono mnie jako eksperta Parlamentarnego Zespołu Eurorealistycznego, podczas gdy nie mam z tym zespołem kompletnie nic wspólnego (przynajmniej do tej pory).

Brak proporcjonalności

Merytorycznych wypowiedzi eurorealistów nie pokazano żadnych, skupiając się na dywagowaniu o tym, jak głosowali w referendum akcesyjnym i tym podobnych „ważnych kwestiach”. Choć program jest o eurorealistach, od razu „dla równowagi” przedstawiono wypowiedzi osób z byłego establishmentu (PO, SLD), by dyskredytować poglądy antyunijne. Te już były całkiem merytoryczne. Pokazano opinię Pawła Zalewskiego, byłego europosła PO, który plecie bzdury o łamaniu praworządności przez PiS (co to ma wspólnego z unijnym eurorealizmem?) i o tym, że ustawy wprowadzane przez PiS nie mają nic wspólnego z konstytucją, ani ze standardami europejskimi (czy Zalewski udaje czy nie wie, że każdy projekt ustawy musi zawierać klauzulę, że jest zgodny z unijnym prawem?). Z kolei były premier Leszek Miller opowiada brednie o środkach finansowych porównywalnych z dodatkowym budżetem Polski, jakie otrzymaliśmy od Brukseli (ciekawe, że człowiek nie pierwszej młodości, a nadal wierzy w świętego Mikołaja), gdy w rzeczywistości unijne dotacje w ciągu 10 lat wyniosły łącznie zaledwie 3 procent wartości polskiego PKB w tych latach. Czy w ogóle tak niewielka suma może robić różnicę, nawet gdyby nasze koszty pozyskiwania dotacji były zerowe? Oczywiście, że nie.

Straszna propagandówa

Nieprawdziwe, ale propagandowe dane Millera zostały pokazane. Oficjalnych statystyk i danych, które ja zaprezentowałem w rozmowie, w ogóle nie podano, bo zaprzeczają przedstawionym w programie tezom o unijnej dobroci i linii programowej TVN. Choć w mojej ponadpółgodzinnej wypowiedzi merytoryki i konkretnych danych było całe mnóstwo – wszystko zostało przemilczane. W efekcie zamiast merytoryki w programie mieliśmy do czynienia z manipulacją i propagandą. „Straszna propagandówa ten program, nie wysilili się nawet o pozory obiektywizmu” – skomentował Wojciech Trojanowski z wydawnictwa Wektory, które opublikowało moją książkę. Po raz kolejny okazało się, że Stanisław Michalkiewicz ma rację, iż nie należy chodzić do TVN-u, a raczej bojkotować stację, choćby po to, by nie uwiarygodniać jej przekazu swoją osobą.

Komentarze