Jego tir prawie się rozpadł, mimo to jechał dalej. Policjantom powiedział, że musi dotrzeć do…

Protest żółtych kamizelek ma nie tylko wymiar polityczny, ale tym razem protestujący przysłużyli się też do wyeliminowania z dalszej jazdy pojazdu, który zupełnie się do tego nie nadawał. Okazało się, że kierowca z Czech prawdopodobnie ma za sobą ciekawą przygodę…

Tira zatrzymano na punkcie poboru opłat na trasie z Gerzat do Auxerre. Kierowca był – co chyba nie dziwi – pijany, a dodatkowo upierał się, że musi jechać dalej. Zapis z instrumentów kontrolujących czas jazdy wskazywał nagły spadek prędkości, co świadczy, że prawdopodobnie pijany kierowca uderzył w wiadukt, lub inną przydrożna konstrukcję, ale postanowił kontynuować jazdę.

 

Czech twierdził, że musi koniecznie jechać z towarem do… Hiszpanii! Ciekawe czy dałby radę i nie zabił nikogo po drodze! Ostatecznie ładunek z uszkodzonego tira przejęli inni kierowcy z jego firmy, a wóz trafił do warsztatu. Konsekwencje jakie będzie musiał ponieść kierowca pozostają na razie nieznane, ale z pewnością mu się to nie upiecze!

 

ZOBACZ: Przebiła mu szyjkę tuż po porodzie i wyrzuciła do Odry. Nowe fakty

 

o2.pl/ facebook

Komentarze