Katarzyna Bonda 17 lat temu śmiertelnie potrąciła pieszego na pasach. Miała wówczas 28 lat. Dziś opowiada o traumie i o pogodzeniu się z tragiczną przeszłością.
Zabiła człowieka
O wydarzeniach sprzed 17 lat słynna pisarka opowiedziała w rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem na antenie Telewizji Polskiej. Katarzyna Bonda jechała za szybko. Zginał człowiek na przejściu dla pieszych. Bonda pracowała wówczas jako dziennikarka. Dostała wyrok w zawieszeniu. Po spowodowaniu wypadku ze skutkiem śmiertelnym nie była już w stanie wrócić do wykonywania dawnych zawodowych obowiązków. Katarzyna Bonda powiedziała:
By rozprawić się w sobie z tym wypadkiem napisałam Polskie Morderczynie. Chciałam poznać kobiety, które kogoś zabiły. Ja dostałam wyrok w zawieszeniu, ale przecież wiem, że jechałam za szybko. Człowiek, który zginął urodził się tego samego dnia, co ja. Tego nie da się wymazać, choćby nawet odbyło się karę.
Leki i terapia
Katarzyna Bonda przyznała, że w uporaniu z traumą pomogła jej farmakologia. Pisarka powiedziała:
Zginął człowiek na przejściu dla pieszych, a ja siedziałam za kierownicą. Potem już nic nie było takie samo. To tak jakby ktoś zdarł ze mnie skórę. Długo chodziłam na terapie, przez rok brałam leki.
Skutki wypadku do dziś są obecne w życiu Katarzyny Bondy. Sławna pisarka powiedziała na antenie TVP:
Takie biblijne 7 lat. Myślałam o tym wielokrotnie. Tysiąc razy, siedem lat wiesz. To jest chyba na oddzielny program i na oddzielną książkę chyba. Może kiedyś napiszę autobiografię, które będzie mogła być wydana po śmierci. W tej chwili nadal mi się wydaje, że jest to niedomknięte. Wina, którą nosisz w sobie nie znika.
Pisarka dalej wyjaśniała:
To jest nieodwracalna rzecz. Cały czas wierzę, że trzeba patrzeć naprzód. Zamykanie się w rozpaczy co ja praktykowałam na początku, jest pułapką.
Źródło: TVP
Zdjęcie: Facebook/ Katarzyna Bonda