Czy podatki są ukryte specjalnie po to, aby przeciętny Polak nie zdawał sobie sprawy z tego, ile tak naprawdę wydaje na państwo?
W kwartalniku „Nowoczesna Czeladź” Stanisław Pisarek, radny z Czeladzi (woj. śląskie), pisze o tym, jak to podatki są ukrywane, przez co większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, ile płaci miesięcznie na utrzymanie policji i wojska czy też niepotrzebnych urzędników, zbędnych agencji państwowych, na współfinansowanie unijnych dotacji czy na obsługę długu publicznego.
Podatki, cła, akcyzy i inne opłaty są ukrywane w cenach towarów, więc tak naprawdę nie sposób ich zauważyć podczas codziennych zakupów. Autor zauważa, że są one tak wysokie, ponieważ wydają je politycy na absurdalne, nikomu niepotrzebne rzeczy.
Gdyby każdego miesiąca każdy musiał iść do urzędu i wypłacać z własnej kieszeni 300 złotych miesięczne (tyle wychodzi na osobę tylko odnośnie wydatków samorządowych w Czeladzi), zapewne bardziej zainteresowałby się tym, gdzie tak naprawdę te pieniądze są i na co są przeznaczane. Może nie byłoby wtedy przyzwolenia na marnowanie pieniędzy podatników na bzdurne inwestycje.
Warto dodać, że odnośnie wszystkich wydatków publicznych każdy Polak musiałby przynieść do urzędowej kasy średnio 20 tys. złotych rocznie (niemal 1700 złotych miesięcznie!), a w przeliczeniu na każdego pracującego Polaka jest to aż 50 tys. złotych rocznie.
BR