Kolejny młody polski skoczek narciarski kończy karierę. Nasze skoki czeka zapaść?

Dodatkowo przyznaje, że sytuacja finansowa nie pozwala mu na stuprocentowe oddanie się skakaniu.

 

 Mamy zapewnione wyjazdy, ubrania czy sprzęt, czyli podstawowe rzeczy dla sportowca, ale nie mamy nic na życie. A kiedy na przykład trzeba dojechać na trening, musisz już płacić za paliwo z własnej kieszeni

Dodaje też, że skoczkowie mieli obiecanego sponsora. Mieli założyć działalności gospodarcze i rozliczać się na faktury. Niestety, nic z tego nie wyszło:

 

Założyłem firmę po czym okazało się, że tego sponsora nie będzie. Nie miałem oszczędności, a przecież za coś trzeba żyć. Na dodatek dostałem ZUS do zapłaty. To był dla mnie jeden z trudniejszych momentów

 

Takie opisy każą postawić pytanie o przyszłość skoków narciarskich w Polsce. Jeśli rówieśnicy naszych skoczków z Niemiec, Norwegii czy Austrii mają zapewnione utrzymanie i finansowanie, to jak mają z nimi konkurować nasi zawodnicy, którzy po treningu lecą zarabiać jako np. kelnerzy?

 

Jeśli ta sytuacja będzie się utrzymywać, to za 2-3 lata nasze skoki może czekać wielka zapaść. Nie dziwi nas, że Stefan Horngaher wcale nie pali się by na kolejne lata zostać w Polsce. Na razie z małym wyjątkiem w postaci Kuby Wolnego nie ma kogo trenować na przyszłość!

Komentarze