Koronawirus: oto scenariusze dla Polski. Wszystkie są CZARNE

Ekonomiści zaistniałą w Polsce sytuacją martwią się nie mniej, a może nawet bardziej od epidemiologów i służb sanitarnych. Coraz wyraźniej widać bowiem, że Polaków mocniej może dotknąć nie zaraza, a to, co po niej nastanie. Oto trzy scenariusze rozwoju sytuacji. 

Ekonomista i specjalista od finansów Maciej Samcik, piszący dla portalu subiektywnieofinansach.pl przygotował trzy scenariusze oparte na danych dotyczących choroby COVID-19 i własnych wyliczeniach ekonomicznych. Niestety, wszystkie trzy scenariusze są czarne, a najbardziej optymistyczny z nich – bardzo trudny lub w ogóle niemożliwy do osiągnięcia w obecnej sytuacji. Wygląda więc na to, że musimy się przygotować na chude lata. Oto jak może wyglądać sytuacja gospodarcza po pandemii koronawirusa w naszym kraju.

 

Wariant pierwszy zakłada przejście do opcji jaką postulowały niektóry rozwinięte kraje, np. Wielka Brytania. Mówiąc krótko – dajmy się „wyszaleć” koronawirusowi i nie zamykajmy niczego. Niech gospodarka działa jak zwykle. Biorąc pod uwagę, że w takiej sytuacji wirus mógłby zakazić 60-70% procent Polaków, a 80% zakażonych przechodzi infekcję lekko lub bezobjawowo, to i tak pomocy medycznej wymagałoby nawet 4 miliony osób. Spośród nich 900 tysięcy może wymagać podłączenia pod respiratory, których mamy tylko 10 tysięcy, z czego 3 tysiące wolnych. Innymi słowy pandemia zdziesiątkowałaby nas, zabijając około 850 tysięcy osób. Ale gospodarka mogłaby wyjść z tego kryzysu stosunkowo z najmniejszym uszczerbkiem.

 

ZOBACZ TEŻ: Przez POT zakażamy koronawirusem? Lekarz radzi: unikajmy…

 

Drugi scenariusz zakłada wielki „lockdown” czyli zamknięcie ludzi w domach i zamrożenie gospodarki. De facto to właśnie teraz się dzieje. Jednak narodowa kwarantanna może pójść jeszcze dalej i wygasić jeszcze więcej zakładów pracy, sklepów i usług. W takim scenariuszu i przy zamknięciu granic epidemię udałoby się opanować w około 3 miesiące. Ale wiązałoby się to z niebotycznym krachem gospodarczym, bezrobociem sięgającym milionów osób i ludzkimi dramatami wszystkich tych, którzy zostali bez pracy z kredytami, lub ich biznesy upadły. Suma strat spowodowana upadkiem gospodarczym państwa może być nawet większa niż w wypadku nie stosowania kwarantanny.

 

W tym wariancie zapewne umarłoby znacznie mnie osób, ale ludzie pozbawieni środków do życia mogą się radykalizować. A to będzie miało efekty przy np. wyborach, lub w prost w postaci niepokojów społecznych.

 

Trzeci wariant zakłada przeprowadzanie masowych testów dla praktycznie wszystkich obywateli aby szybko wyłapać wszystkich chorych, odizolować ich i pozwolić reszcie normalnie żyć. Jednak na to po prostu nie ma pieniędzy ani możliwości logistycznych – robiąc obecnie 4-5tys. testów dziennie nigdy nie przebadamy wszystkich Polaków. Dlatego ten wariant, choć najlepszy dla ludzi i gospodarki właściwie nie wchodzi w grę.

 

Tymczasem eksperci wskazują, że przedłużenie kwarantanny do połowy kwietnia lub nawet do maja tak naprawdę może niewiele zmienić w ilości zachorowań – po prostu ich szczyt nadejdzie nieco później. Z drugiej strony dla gospodarki to już oznacza miliardowe spadki, sięgające nawet 100-400 miliardów złotych – wylicza Maciej Samcik.

 

Jaki scenariusz spełni się dla nas w ostateczności? Miejmy nadzieję, że taki, który jak najmniej dotknie Polaków.

 

Komentarze