Minister Obrony Narodowej i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz jasno wyraził swój sprzeciw wobec pomysłu niemieckiego ministra spraw wewnętrznych, Alexandra Dobrindta, dotyczącego wspólnych patroli polsko-niemieckich na granicy. W rozmowie z TVN24 podkreślił, że po stronie Polski będą działać wyłącznie polskie służby, a Niemcy nie będą decydować o tym, co się dzieje na polskim terytorium.
Suwerenność przede wszystkim
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że Polska samodzielnie i skutecznie strzeże swoich granic, nie potrzebując wsparcia ze strony niemieckich patroli. „Nie, nie! Po stronie niemieckiej są patrole niemieckie, po polskiej – polskie” – podkreślił minister, dając do zrozumienia, że suwerenność państwa jest dla niego kluczowa.
Skuteczna ochrona granic i krytyka aktywistów
Wicepremier zwrócił uwagę, że pod rządami Donalda Tuska Polska dobrze radzi sobie z kwestią migracji, a liczba wydawanych wiz została ograniczona o 25%. Dodał też, że na wschodniej granicy działa skuteczna zapora.
Kosiniak-Kamysz skrytykował też działania niektórych grup obywatelskich, które angażują się w ochronę granicy, określając ich jako aktywistów związanych z Robertem Bąkiewiczem. Zachęcał natomiast chętnych do pomocy, by zgłaszali się bezpośrednio do Straży Granicznej.
Brak reakcji ze strony Niemiec
Propozycja niemieckiego ministra, który uważa wspólne patrole za dobry i rozsądny pomysł, spotkała się z jednoznaczną odmową ze strony Polski. Na razie nie wiadomo, jak Berlin odniesie się do takiego stanowiska Warszawy.