Miała HIV i utonęła w jeziorze. Mieszkańcy okolicy wpadli w panikę

Indie to kraj kontrastów. Do takiego wniosku można dojść nawet bez podróży w ten, mimo wszystko, piękny i ciekawy zakątek globu. Ludzie żyjący w niewielkiej wiosce Morab na południu Indii wpadli w popłoch gdy dowiedzieli się, że w ich jeziorze utopiła się nosicielka wirusa HIV.

Jezioro było jedynym źródłem pitnej wody dla społeczności. Mimo wyłowienia zwłok i zapewnień lekarzy, że nie istnieje zagrożenie zakażenia wirusem HIV, mieszkańcy zażądali… wymiany wody w jeziorze! Uznali bowiem, że jest ona niezdatna do picia.

 

Aby podkreślić stanowczość swoich żądań… sami wypompowali „skażoną” wodę z jeziora, co sprawiło, że obecnie są skazani na kilkukilometrowe pielgrzymki do innego jeziora po wodę pitną.

 

Pilibyśmy tę wodę, gdyby w jeziorze znaleziono ciało normalnej osoby. Ale ta kobieta zmarła na HIV. Nie ma innego rozwiązania. Władze muszą osuszyć jezioro i napełnić je świeżą wodą, jeżeli chcą ocalić życie mieszkańców

– mówi jeden z mieszkańców

 

ZOBACZ: Myśleli, że na ich wioskę spadł LÓD Z KOSMOSU: zbierali go i trzymali w lodówkach. Prawda okazała się BARDZO ROZCZAROWUJĄCA!

 

Trzeba przyznać, że to dość specyficzne podejście do sprawy, w którym ciała zmarłych pali się i wrzuca do świętych rzek, ekskrementy płyną rynsztokami, a higiena stoi w wielu miejscach na poziomie przysłowiowego „króla Ćwieczka”. Choć w tym wypadku raczej należałoby pisać o „radży Ćwiczku”!

 

o2.pl/ foto: zdjęcie ilustracyjne 

Komentarze