We krwi jednego z najlepszych tenisistów świata wykryto obecność niedozwolonych substancji. Chodzi o lidera deblowego rankingu ATP, Roberta Faraha. Okazuje się jednak, że nie spotka go żadna dotkliwa kara.
Jak wynika z komunikatu Międzynarodowej Federacji Tenisowej, jest to już kolejny przypadek dopingu wśród tenisistów w tym roku, a mamy przecież dopiero styczeń. Niedozwolone substancje wykryto u reprezentanta Chile Nicolasa Jarry’ego i Kolumbijczyka Roberta Fahra. Przypadek tego drugiego był jednak znacznie bardziej kontrowersyjny. Wszystko przez to, że jest on najlepszym deblistą na świecie.
Czytaj także: Stoch: “Zestrzelono mnie. Zapytajcie sędziów”
Robert Farah miał używać boldenonu, czyli sterydu często stosowanego w kulturystyce, który jest przyczyną zwiększenia siły fizycznej. Sam jednak przekonuje, że nie zażywał żadnych niedozwolonych substancji. Wszystkiemu winne miało być… mięso.
Dwa tygodnie przed badaniem miałem test antydopingowy w Szanghaju, wynik był negatywny. Przez cały rok byłem badany co najmniej 15 razy i zawsze wyniki były negatywne. Kolumbijski Komitet Olimpijski potwierdził, że ta substancja często znajduje się w kolumbijskim mięsie i może wpływać na wyniki testów. Jestem pewien, że tak trafił do mojego organizmu. Przeżywam obecnie jedną z najsmutniejszych chwil w moim życiu i na pewno najsmutniejszą w mojej karierze – napisał Farah w oficjalnym oświadczeniu.
Czytaj także: Giertych odkrył pokrewieństwo z Kaczyńskim! “Prokuratorem Generalnym to byłbym idealnym”
Jeśli natomiast chodzi o kary, jakie ma ponieść kolumbijski tenisista, to nie będą one zbyt wysokie. Prawdopodobnie nie straci wygranych pieniędzy, punktów rankingowych ani nagród, bo złapano go w listopadzie, a więc na samym końcu sezonu. Jedyną konsekwencją będzie zapewne kilkumiesięczne zawieszenie. Po powrocie, ze względu na swoją popularność i dotychczasową rangę, będzie zapraszany na wielkie turnieje. Podobnie jak Maria Szarapowa, która po swoim zawieszeniu wielokrotnie nie musiała nawet startować w kwalifikacjach – dostawała dzikie karty od organizatorów.
Od kilku lat toczy się dyskusja na temat walki z dopingiem w tenisie. Jest to dyscyplina, w której nagrody za zwycięstwa są jednymi z najwyższych w sporcie. Spekuluje się, że tenisiści właśnie z tego powodu inwestują w droższe, trudniej wykrywalne środki.