Obywatel Niemiec, który przyjechał do Polski, żeby zatankować paliwo, zostanie surowo ukarany. Może zapłacić nawet ponad dwa tysiące euro. Jaki jest powód?
Po paliwo do Polski
Niemcy płacą o wiele drożej za paliwo niż Polacy. Od wielu lat stacje na terenach przygranicznych cieszyły się ogromną popularnością. Niemcy chętnie na nich tankowali paliwo i oszczędzali spore pieniądze. Teraz tankowanie dla naszych sąsiadów z zachodu stało się jeszcze tańsze w Polsce. Wszystko za sprawą obniżki akcyzy na paliwa i rezygnacje z podatku od sprzedaży w ramach tarczy antyinflacyjnej. Niemcy jeszcze chętniej tankują w naszym kraju. Stało się to tak popularne, że sprawą zajęły się niemieckie media. Jeden z dzienników zaczął publikować nawet słowniczki, które zawierają polskie nazwy paliw. Wszystko po to, by osoby, które nie mówią po polsku przypadkiem nie wlały złego paliwa do baku.
Słona kara
Sprawie „turystyki paliwowej” przygląda się niemiecki fiskus. Niestety tankowanie w Polsce nie zawsze wyjdzie tak tanio jak oszczędni Niemcy, by się spodziewali. Serwis Deutsche Welle przytoczył przykład przedsiębiorcy z Turyngii, które po tanie paliwo wybrał się do Polski. Mężczyzna przyjechał do Bogatyni ciężarówką po olej napędowy. W drodze powrotnej został zatrzymany przez patrol niemieckiej policji federalnej w Saksonii. Ta z kolei zawiadomiła celników. Według komunikatu Urzędu Celnego w ciężarówce znajdowało się osiem beczek o pojemności 200 litrów każda. Wszystkie beczki były wypełnione olejem napędowym. Celnicy od razu na miejscu pobrali podatek w wysokości 750 euro. Wobec 59-latka wszczęto też postępowanie podatkowe karne. Dodatkowo mężczyzna złamał przepisy, które dotyczą transportu towarów niebezpiecznych. W związku z tym celnicy zawiadomili policję drogową. Funkcjonariusze wymierzyli karę w wysokości 1500 euro.
Źródło: spdersweb.pl
Zdjęcie: Pexels