Stanisław Piotrowicz to prominenty polityk Prawa i Sprawiedliwości. Choć w tych wyborach parlamentarnych nie udało mu się uzyskać mandatu poselskiego, to wcale nie oznacza, że o nim już nie usłyszymy.
Kilkanaście dni temu PiS wystawiło swoich trzech kandydatów na sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. A wśród nich znaleźli się: Elżbieta Chojna-Duch, Krystyna Pawłowicz oraz Stanisław Piotrowicz. Kandydatura tego ostatniego polityka wzbudziła jednak największe kontrowersje. I pytanie: do czego Jarosław Kaczyński jest w stanie się jeszcze posunąć?
Piotrowicz w Sejmie minionej kadencji był odpowiedzialny w głównej mierze za reformę sądownictwa. Przypomnijmy, że właśnie za czasów rządu PiS wprowadzono funkcję prokuratora generalnego, którą pełni z urzędu minister sprawiedliwości. Jak wiemy zmiany w tej materii nie będzie. Drugi raz funkcję tę będzie piastował Zbigniew Ziobro (Solidarna Polska).
Natomiast co do wystawienia przez Kaczyńskiego kandydatury Piotrowicza na stanowisko sędziego w TK są pewne zastrzeżenia. Powód? Piotrowicz pełnił funkcję prokuratora w czasach komunistycznych i należał do PZPR-u. W wywiadzie udzielonym dla tygodnika „Sieci” (redakcji mocno przychylnej partii rządowej) były poseł PiSu nie widzi co do swojej osoby żadnych zastrzeżeń.
Byłem twarzą reformy wymiaru sprawiedliwości i właśnie to ściągnęło na mnie ataki, jakich mało kto doświadczył. Ponieważ czyniłem to skutecznie, zaangażowano duże środki, by mnie złamać, zniesławić, zniszczyć, z groźbą zabójstwa włącznie – mówił St. Piotrowicz
Polityk przyznał, że czuje się zaszczycony rekomendacją Prawa i Sprawiedliwości na stanowisko sędziego TK. No nic dziwnego, skoro podczas dziewięcioletniej kadencji na stanowisku sędziego Trybunału Konstytucyjnego po pierwsze: ma zapewnią przyszłość, a po drugie: zarobi 2 miliony 613 tysięcy złotych. Czyli o wiele więcej niż jako poseł na Sejm RP.
ZOBACZ TEŻ: Ile zarobi Pawłowicz w TK? SZOK – niejeden może jej zazdrościć!
Dziennikarze niemal non stop wytykają mu jego komunistyczną przeszłość. A Piotrowicz zawsze z uśmiechem wyznaje, że nie jest on komunistą. I zaraz pojawia się argument: „takie były czasy”. Mówił: „Gdybym był komunistą, to byłbym dzisiaj w Platformie Obywatelskiej” oraz, że należał do PZPR-u, ale „nie z własnej woli”.
Źródło: „Sieci”