Pojechała na Erasmusa. W czasie imprezy spotkało ją coś strasznego

Wymiany studenckie z programu Erasmus obrosły już niejedną legendą. Zwykle są to plotki i opowieści, delikatnie mówiąc, niekorzystne dla osób biorących w tym programie udział. Tym jednak razem studentkę korzystającą z Erasmusa zupełnie bez jej winy spotkało coś bardzo złego. 

Do zdarzenia doszło we włoskim mieście Trydent. Młoda Brytyjka wybrała się do znanego i popularnego klubu w centrum miasta wraz ze znajomymi. Nie sądziła, że może spotkać ją coś złego w miejscu, gdzie roi się od ludzi. A jednak, gdy udała się do łazienki napastnik wykorzystał głośną muzykę i chwilowy brak świadków do śmiałego i brutalnego ataku…

Dziewczyna zeznała, że przechodząc korytarzem w stronę toalet napastnik wepchnął ją do jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Próbowała się bronić, ale muzyka zagłuszyła jej wołania o pomoc. Doszło do gwałtu.

 

ZOBACZ TEŻ: Straszne odkrycie. Z ziemi wystawały kości, zegarki i strzępki ubrań

 

Przerażona studentka wróciła do wynajmowanego mieszkania. Dopiero tam jej współlokatorki wymogły na niej, by opowiedziała, co się stało. Wówczas dziewczyna przyznała się, że została zgwałcona. Jedna z jej koleżanek od razu wezwała policję.

 

Ofiara została zabrana do szpitala, a następnie przesłuchana przez śledczych. Wprowadzono tzw. „kod czerwony”, czyli procedurę wdrażaną przy okazji przestępstw na tle seksualnym. Sprawcy będzie groziła kara od 6 do 12 lat więzienia.

 

Powyżej opisane kary i procedury to wynik zaostrzenia prawa włoskiego, które weszło w życie w sierpniu ubiegłego roku. Zmiany w kodeksie karny mają ułatwić policji łapanie, a wymiarowi sprawiedliwości skazywanie na odpowiednie kary gwałcicieli.

Komentarze