Polskie prostytutki mają potężny problem. Wszystko przez epidemię

Od tego tygodnia zamknięte są wszystkie bary, restauracje, galerie handlowe, kina, teatry i biblioteki. Cierpi wiele gałęzi gospodarki, również ta, która znajduje się de facto w szarej strefie. Chodzi oczywiście o seksbiznes, bowiem efekty narodowej kwarantanny boleśnie zaczęły odczuwać polskie prostytutki. 

Rzeszowscy dziennikarze „Super Expressu” dotarli do 34-letniej Sandry, która w tym mieście i okolicach świadczy usługi seksualne. Jak mówi kobieta, od poprzedniego tygodnia rynek tych usług zupełnie się załamał. Kobieta ma przez to spore problemy, bo ma na utrzymaniu 3-letniego synka i chorą matkę. Przy tym sama nie może nawet liczyć na jakiekolwiek programy pomocowe państwa. Co w tej sytuacji ma zrobić pani do towarzystwa i jak obecnie radzą sobie polskie prostytutki?

 

Kobieta wspomina, że w „najlepszych dniach” swej kariery obsługiwała od 3 do 6 klientów. Za swoje usługi inkasowała około 100-200 złotych. Wynajmowała w tym celu mieszkanie, ale zdarzało jej się też wynajmować pokoje w hotelach.

 

Odkąd premier zamknął szkoły miałam tylko jednego klienta! Spotkanie z nim w ogóle mi się nie zwróciło, bo poszło na zapłacenie pokoju. Mężczyźni boją się umawiać. Mój telefon milczy. A do wynajmowanego mieszkania nikt nawet nie zagląda! Jeśli ta sytuacja potrwa dłużej zostanę całkiem bez środków do życia!

– mówi Sandra cytowana przez portal se.pl

 

ZOBACZ TEŻ: Uwielbiany aktor z „Gry o Tron” ma KORONAWIRUSA. Opowiedział jak się czuje

 

Jak opowiedziała kobieta, wejście na drogę nierządu nie było dla niej łatwą decyzją i nie wynikało tylko i wyłącznie z chciwości. 34-latka wspomina, że miała naprawdę bardzo trudną sytuację rodzinną.

 

Dla ojca mojego synka dziecko niestety nie jest najważniejszą rzeczą w życiu. Kiedy powiedziałam mu, że jestem w ciąży uciekł. Jednak postanowiłam urodzić i wychować sama swojego syna. Życie szybko zweryfikowało, że dobrze płatnej pracy nie dostanę. Mam tylko średnie wykształcenie. Wiedziałam, że jedna z koleżanek pracowała na ulicy. Zadzwoniłam do niej i wprowadziła mnie w ten świat. Nie chciałam tego, ale została sama. Na utrzymaniu dziecko i chora matka. Muszę sama za wszystko zapłacić, kupić lekarstwa dla mamy i zadbać o przyszłość synka

– opowiada kobieta.

 

 

 

Komentarze