Popłynął na wyspę zamieszkaną przez dzikie plemię, bo chciał ich nawrócić. Skończyło się makabrycznie

Choć z naszej perspektywy wydaje się to wręcz nieprawdopodobne, ale na świecie istnieją ludy, które jeszcze nie miały niemal w ogóle do czynienia z cywilizacją. Do takich należy plemię Sentinelczyków, którzy zajmują wyspę Sentinel Północny u wybrzeży Indii. Na własne życzenie są odizolowani od świata, a dodatkowo niesamowicie agresywni. Jednak pewnego podróżnika to nie przeraziło.

27-letni John Allen Chau mieszkał w Stanach Zjednoczonych i był łowcą przygód. Zwiedzał między innymi Izrael, Afrykę Południową i oczywiście Amerykę Północną. Jednak jego wielkim marzeniem było dostać się na Sentinel Północny.

 

Jest to wyspa w archipelagu Andamanów w Zatoce Bengalskiej. Zamieszkuje ją nieokreślona liczba Sentinelczyków – ludu, który od zawsze unika kontaktów z cywilizacją. Naukowcy i rząd zaakceptowali to po kilku przypadkach zabicia lub zranienia przypływających tam uczonych i rybaków. Z tego powodu o Sentinelczykach nie wiadomo niemal nic. Szacuje się, że na wyspie żyje ich od 50 do 500.

 

 

ZOBACZ: Przebadali laserem NAJSTARSZĄ POLSKĄ PIRAMIDĘ. Wyniki okazały się zaskakujące!

 

 

Każde zbliżenie się do wyspy kończyło się ostrzelaniem z łuków i agresywnymi zachowaniami. Sentinelczycy ostrzeliwali nawet przelatujące nad nimi helikoptery. Dlatego w 2006 roku, po zabiciu dwóch rybaków, którzy przypłynęli do wyspy,  wprowadzono zakaz zbliżania się do wysypy, aby uchronić ten lud od chorób, na które nie są odporni i od niechcianych wpływów cywilizacji.

 

Zakaz ten postanowił złamać Chau. Podobno zamierzał nawrócić ludność wyspy na chrześcijaństwo, czytając im ewangelie. 15 listopada 2018 roku opłacił dwóch rybaków aby podpłynęli jak najbliżej wyspy, a dalszą drogę przebył na kajaku. Tego samego dnia mieli go odebrać. Chau wrócił wieczorem ranny, ale mimo to postanowił zostać na wyspie. Wtedy widziany był po raz ostatni żywy.

 

 

ZOBACZ: Znany podróżnik wyruszył by odnaleźć PLEMIĘ ŁOWCÓW GŁÓW i słuch po nim zaginął. Jaką TAJEMNICĘ skrywa dżungla?

 

 

Dopiero 17 listopada zaobserwowano tubylców na jednej z plaż jak ciągną zwłoki Johna Allena Chau. Jednak z racji na niebezpieczeństwo, jak na razie nikt nie próbował odzyskać jego ciała. Wielce prawdopodobnie, że szczątki nierozważnego podróżnika pozostaną na wyspie na zawsze.

 

Jego historia powinna być przestrogą dla innych, ale sądzimy, że prędzej znajdą się jego naśladowcy niż osoby zniechęcone do tak karkołomnej wyprawy.

 

wprost.pl/wikipedia/youtube

Komentarze