Matka 10-letniego chłopca o imieniu Ibrahim, który według relacji polskich mediów został porwany, rzekomo nawiązała kontakt z dzieckiem. Tymczasem zareagowała strona belgijska.
– Wszystko wskazuje na to, że mojego syna nie ma już w Polsce – mówiła pani Karolina rozmawiając z dziennikarzami.
Media w Polsce mówiły o uprowadzeniu. Tymczasem okazuje się, że wersja strony belgijskiej jest nieco inna.
-On dzwonił do mnie z numeru prywatnego, rozmawiał ze mną koło 4 minuty. Dał mi mojego syna do telefonu; powiedział, że chce, żeby Ibrahim ze mną porozmawiał. Moje dziecko było bardzo spokojne, więc podejrzewam, że było po silnych lekach uspokajających. Musieliśmy ze sobą rozmawiać w języku niderlandzkim, bo on nie miał żadnego tłumacza. Taki był warunek rozmowy. Moje dziecko powiedziało, że jest wszystko dobrze, że papa dał mu jeść. Pytał się, czy po niego przyjadę – powiedziała w poniedziałek po godz. 12.30 pani Karolina na Komendzie Miejskiej Policji.
Stanowisko strony belgijskiej wnosi zupełnie nowy wątek do sprawy. Jeśli wierzyć doniesieniom, to ojciec Ibrahima ma pełne prawo do opieki nad synem. Matka dziecka twierdzi, że o tamtejszej decyzji nie ma pojęcia. Twierdzi, że wie o wyroku tylko z 2017 roku, który przyznaje jej pełnię praw.
– Być może to oszustwo ze strony matki dziecka. Nie wiadomo, ale sprawa mocno się komplikuje – pisze jedna z internautek.
Decyzją sądu rodzinnego w Antwerpii z 15 października 2018 roku Ibrahim miał zostać z ojcem w Belgii, a nie z matką, która wyjechała z dzieckiem do Polski. Informacja, jakby ojciec został pozbawiony praw rodzicielskich na tę chwilę nie jest prawdziwa. Więcej informacji w tej sprawie nie mogę podać” – czytamy w komunikacie rzecznika prokuratury w Antwerpii Kristofa Aertsa, przesłanej do RMF FM.
-Jako ojciec mogę powiedzieć tylko, że polskie media za szybko przekreśliły ojca. To zawsze jest tak, że ojca stawia się na gorszej pozycji, a to bardzo krzywdzące. Czekam na rozwój wydarzeń, ale sądzę, że ojciec Ibrahima działa zgodnie z prawem. Poczekajmy na wyjaśnienia, nie demonizujmy żadnej ze stron – mówi jeden z ojców, który swego czasu walczył w sądzie o swoje dziecko.