Prowadzili więźnia na badanie psychiatryczne. Chwila nieuwagi i zrobił coś strasznego

Tragiczne zdarzenie miało miejsce w areszcie śledczym we Wrocławiu. Strażnicy prowadzili 62-letniego więźnia na badanie psychiatryczne. Chwila nieuwagi wystarczyła, by zrobił coś strasznego. 

Wypadek zdarzył się w areszcie przy ulicy Świebodzkiej we Wrocławiu. Ryszard G. nie miał założonych kajdanek, w pewnej chwili wyrwał się strażnikowi i skoczył na betonową posadzkę znajdującą się 6 metrów poniżej poziomu, którym był prowadzony na badania psychiatryczne.

 

ZOBACZ TEŻ: 9-latka nigdy nie dotarła do szkoły. W opuszczonych garażach wydarzył się koszmar

 

Mężczyzny nie udało się uratować. Zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. W areszcie przebywał z powodu brutalnego ataku na żonę:

 

W trakcie awantury zadał żonie nożem kilka ciosów w klatkę piersiową i w szyję. Został natychmiast zatrzymany przez policjantów. Był nietrzeźwy, w jego organizmie stwierdzono ponad 2,3 promila alkoholu

– relacjonował Sławomir Waleński z policji w Miliczu dziennikarzom z „Gazety Wrocławskiej”.

 

Okoliczności zdarzenia – prawdopodobnego samobójstwa – bada policja i prokuratura. Ciało 62-latka zostanie poddane sekcji zwłok. Na razie nie podano jakie konsekwencje mogą grozić strażnikowi, który eskortował więźnia i czy w ogóle doszło do złamania jakichkolwiek procedur. Ponieważ więzień nie dotarł na badanie psychiatryczne, trudno będzie teraz ustalić, czy nie cierpiał na jakieś zaburzenia.

 

ZOBACZ TEŻ: Przez 9 lat ukrywali się w piwnicy w oczekiwaniu na KONIEC ŚWIATA. Wstrząsające odkrycie na odludnej farmie

 

 

Komentarze