Kilka godzin po rozmowach światowych liderów o pokoju w Białym Domu, nad Ukrainą wcale nie było spokojniej. W związku z rosyjskimi atakami na ten kraj, Dowództwo Operacyjne poinformowało o poderwaniu polskich i sojuszniczych statków powietrznych oraz uruchomieniu naziemnych systemów obrony powietrznej.
To wyraźny sygnał, że wojna nie zna przerw dyplomatycznych. Więcej, to stawia pod znakiem zapytania dobre intencje prezydenta Rosji Władimira Putina.
Procedury poszły w ruch
Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych uruchomiło w nocy wszystkie przewidziane procedury, reagując na kolejne ataki rakietowe Federacji Rosyjskiej. Moskwa znów wykorzystała lotnictwo dalekiego zasięgu do ostrzału Ukrainy
– poinformowano w oficjalnym komunikacie.
Podkreślono, że podjęte kroki miały charakter prewencyjny i służyły wzmocnieniu bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej.
Priorytetem jest ochrona obywateli, szczególnie na terenach sąsiadujących z obszarem objętym działaniami
– zaznaczyło DORSZ.
Wojsko zapewniło, że sytuacja była na bieżąco monitorowana, a wszystkie podległe jednostki pozostawały w gotowości do podjęcia natychmiastowej reakcji.
Wiktoria Sikorska
