Śląsk: chciał pomóc rannej w wypadku, a sam zginął. Niewyobrażalny pech!

W nocy z wtorku na środę na trasie S-52 z Cieszyna do Bielska-Białej doszło do niezbyt groźnego wypadku. Kobieta jadąca seatem Ibiza straciła panowanie nad autem i uderzyła w barierki. Mężczyzna, który jako pierwszy chciał jej pomóc miał niestety ogromnego pecha.

 

Uderzenie seata było na tyle silne, że elementy jego karoserii posypały się na przeciwległy pas jezdni. Przejechał po nich kierujący KIA sportage 34-latek. Uszkodził przednie koło i elementy zawieszenia. Wyszedł więc z samochodu aby obejrzeć uszkodzenia i wezwać pomoc do rannej w seacie.

 

Mężczyzna zdążył wezwać pogotowie, straż, policję i pomoc drogową. Gdy wracał przez barierki na pas jezdni, gdzie stało jego auto musiał przekroczyć przerwę pomiędzy nimi – znajdował się na około 10-metrowym wiadukcie.

 

Z nie do końca jasnych powodów mężczyzna spadł na dół. Mimo upadku na trawę i niezbyt dużej wysokości, jego życia nie udało się uratować. Wraz z żoną i dwiema córkami jechał na lotnisko do Pyrzowic – wybierali się na wakacje do Grecji.

 

Przy tej tragicznej okazji policja zwraca uwagę, że w razie wypadku przede wszystkim musimy zadbać o własne bezpieczeństwo! Dobrze oznaczyć miejsce zdarzenia i upewnić się, że ani nam, ani innym postronnym nie grozi żadne niebezpieczeństwo. Dopiero wtedy możemy przystąpić do udzielania pomocy.

 

o2.pl/ dziennik zachodni/ foto: pixabay

Komentarze