Spłacić dług budżetem obywatelskim

W ramach tzw. budżetu obywatelskiego mieszkańcy zwykle proponują budowę placów zabaw czy remont drogi. Tymczasem wolnościowcy z Łodzi i Włocławka wyszli z genialną i przewrotną propozycją… rozpoczęcia spłaty długów poprzez wykupienie obligacji komunalnych.

Pierwsi byli libertarianie z Łodzi, którzy pod koniec kwietnia złożyli propozycję zadania do budżetu obywatelskiego na 2017 rok. – Pomysł na projekt do budżetu obywatelskiego pojawił się podczas jednego ze spotkań członków Stowarzyszenia Libertariańskiego, gdy myśleliśmy nad tym, jak wykorzystać możliwości, jakie daje zgłoszenie takiego wniosku do promowania idei wolnościowych – mówi Wojciech Walczak, członek zarządu Stowarzyszenia Libertariańskiego z Łodzi. – Stowarzyszenie stanowczo sprzeciwia się wydawaniu pieniędzy publicznych na bezsensowne inwestycje. Uważamy, że to ludzie wiedzą najlepiej, jak wydać swoje pieniądze i zabieranie im ich w podatkach, żeby potem dać złudzenie wyboru jest złe. Podobnie zaciąganie długów przez władze miasta czy kraju jest godne potępienia, gdyż zwykle nie służy inwestycji, a promocji ekipy rządzącej. W konsekwencji obywatele zostają z obowiązkiem spłacania tego długu – dodaje.

Podobnego zdania jest Grzegorz Jaszczura, rady z Dąbrowy Górniczej. – Nie jestem zwolennikiem budżetu partycypacyjnego, ale przecież każde odebranie urzędnikom możliwości dysponowania pieniędzmi mieszkańców miasta jest dobre – mówi Jaszczura. – Spłata długu gminy poprzez budżet partycypacyjny przy jednoczesnym zablokowaniu zadłużania i np. zamrożenia stawek opłat i podatków lokalnych jest oczywiście rozwiązaniem wskazanym dla polepszenia finansów gminy – dodaje. Nie wszyscy zgadzają się z tym punktem widzenia. – Spłata zadłużenia bez wzięcia pod uwagę potrzeb i okoliczności nie wydaje mi się rozsądna. W dłuższej perspektywie należy możliwie dążyć do obniżenia czy pozbycia się długu publicznego, ale nie należy zamykać oczu na potrzeby i okazje – mówi Krzysztof Haładus, wiceprezydent Sosnowca, okazją nazywając możliwość pozyskania funduszy zewnętrznych.

Obniżyć dług

Pomysł wolnościowców z Łodzi spodobał się działaczom KNP z Włocławka, którzy wystąpili z podobną inicjatywą w swoim mieście. „W trakcie rozdawania biuletynu Kongresu Nowej Prawicy rozmawialiśmy z włocławianami na temat budżetu obywatelskiego. Potrzeby mieszkańców nie sprowadzają się jedynie do stawiania fontann i placów zabaw. Podatki lokalne nie są obniżane, bezrobocie nie spada, a miasto nadal dźwiga garb w postaci perspektywy spłaty obligacji (zaciągniętych jeszcze przez poprzednią władzę)” – pisze na Facebooku Michał Czajkowski, rzecznik koła KNP Włocławek. „Zadecydowaliśmy więc o zgłoszeniu projektu do budżetu obywatelskiego pt. „Spłata zadłużenia miasta”. Rozpoczęcie tego procesu polegałoby na wykupieniu obligacji komunalnych miasta Włocławek za kwotę 500 tys. zł (jako okręg budżetu symbolicznie oznaczyliśmy Śródmieście, na terenie którego znajduje się Urząd Miasta). Obligacje, których cena emisyjna wynosiła 1000 zł, według danych z GPW Catalyst i Stockwatch osiągają już wartość ok. 1130 zł. Z biegiem lat będzie nam coraz trudniej uporać się z tymi zobowiązaniami, a zadłużony samorząd oznacza podwyżkę podatków lokalnych i opłat, ceny za media czy też mniej pieniędzy na inwestycje” – zaznacza.

Czy wnioski o spłatę długu mają szanse na powodzenie? – Nie mamy złudzeń, że wniosek zostanie odrzucony i nie będzie poddany pod głosowanie, gdyż z tego co mi wiadomo projekty z budżetu obywatelskiego powinny dotyczyć inwestycji w fizyczne rozwiązania znajdujące się na terenach należących do miasta – mówi Walczak. – Była to z naszej strony akcja służąca zwiększeniu świadomości ludzi na temat marnotrawienia pieniędzy publicznych – dodaje. Większym optymistą jest Czajkowski. – O ile podstawowe wymogi formalne (poprawnie wypełniony wniosek, nieprzekroczenie kwoty przyznanej okręgowi, zadanie można zrealizować w jednym roku budżetowym, zebrane podpisy mieszkańców) zostały spełnione, o tyle kluczowa wydaje się być odpowiedź na pytanie, czy spłata zadłużenia gminy należy do jej zadań własnych. Choć wydaje się to absurdalne (gdy obywatel zaciągnie kredyt, co do zasady to jego obowiązkiem jest spłata zobowiązań), to ustawa o samorządzie gminnym nie mówi o tym explicite – zauważa Czajkowski. – W mojej wykładni tego aktu prawnego (konsultowanej z prawnikami) eksponuję artykuł 7 ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym. Stanowi on, że zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty należy do zadań własnych gminy – a czyż zbiorową potrzebą gminy nie jest to, by nie była ona zadłużona (co wpływa na cenę podstawowych mediów w mieście, wysokość podatków lokalnych i opłat)? – pyta.

Skończyć z zadłużaniem

Przedstawiciel władz Włocławka potwierdził wpłynięcie wniosku i poinformował, że tak jak każdy inny zostanie on zweryfikowany przez specjalny zespół. Listę projektów budżetu obywatelskiego na rok 2017 przeznaczonych pod głosowanie mieszkańców władze mają opublikować 20 czerwca. – Chcemy pokazać, że środowisko wolnościowe we Włocławku jest jedyną merytoryczną opozycją, która troszczy się o przyszłe pokolenia i nie zamiata trudnych tematów pod dywan. Liczymy na pozytywnie zaopiniowane propozycji przez włocławski magistrat, a wtedy będziemy mogli rozpocząć kampanię informacyjną odnośnie zadłużenia miasta – zaznacza Czajkowski.

Łódź i Włocławek znajdują się w ścisłej czołówce miast, które zadłużają się najbardziej. – Znamienne jest to, że wspominane miasta posiadają znaczące zadłużenie. Włocławek w tym „wyścigu szczurów” ma dodatkowe zmartwienie – zazwyczaj miasta wypuszczające obligacje oferują kupon przewyższający wskaźnik WIBOR6M o 1,5 pkt proc. (np. Elbląg), w przypadku stolicy Kujaw wyemitowano papiery dłużne z nadwyżką 2,85 pkt proc. – zakrawa to już o lichwę – uważa Michał Czajkowski.

Skoro władze samorządowe dobrowolnie same nie chcą ograniczać swoich wydatków i spłacać zadłużenia, to jest to dobra okazja do tego, by im pokazać, jak powinni działać. Niestety budżet obywatelski jest zwykle tak niewielki, że zbyt dużo długów za jego pomocą się nie spłaci, ale pomysł ma silne działanie propagandowe. Propozycja może zostać zablokowana przez władze, choćby z tego powodu, że przecież wyremontowany chodnik widać, a spłaconego długu – nie. Czy za przykładem wolnościowców z Łodzi i Włocławka pójdą działacze z innych miast? – Miasto nie powinno się zadłużać. Generuje to dodatkowe koszty, prowokuje do zbyt łatwych, a często niepotrzebnych wydatków – mówi Stanisław Pisarek, radny 30-tysięcznej Czeladzi (woj. śląskie). – Pomysł ciekawy, bo często w ramach funduszy realizuje się rzeczy niestety niepotrzebne, np. kolejne place zabaw. Zwłaszcza w Czeladzi, gdzie dodatkowym argumentem jest mikrowysokość tego funduszu – 0,5 procent budżetu i jeszcze podzielonego na trzy części. Za każdą z nich samą w sobie niewiele można zrobić rzeczywiście pożytecznego i potrzebnego. Warunkiem rozpoczęcia takich wykupień/spłat byłoby jednak zaprzestanie kontynuowania zadłużenia – komentuje.

Tomasz Cukiernik

Komentarze