Straciła całą rodzinę w katastrofie w Szczyrku. Internauci zebrali dla niej FORTUNĘ

34-letniej Katarzynie K. w jednej chwili zawalił się cały świat. Wraz ze zniszczeniem jej rodzinnego domu w Szczyrku, straciła prawie całą rodzinę – w tym 8-letniego synka Szymona. Jej przyjaciele postanowili jej pomóc i zorganizowali zbiórkę pieniędzy. Hojność darczyńców zaskoczyła wszystkich.

W dniu gdy przy ulicy Leszczyńskiej w Szczyrku doszło do tragedii, pani Katarzyna była w domu dziecka, gdzie pracuje jako wychowawca. Do domu wróciła tuż po eksplozji gazu. Poza najbliższymi straciła też wszystko, co materialne – została tylko w ubraniu, które tego dnia miała na sobie.

 

ZOBACZ TEŻ: Św. Mikołaj natknął się na IMIGRANTÓW. Długo tego nie zapomni… [VIDEO]

 

Katarzyną zajęli się jej przyjaciele oraz siostra ze szwagrem. Poprzez fundację Let’s Go zorganizowali zbiórkę pieniędzy, które mają pomóc 34-latce stanąć na nogi. Zbiórka zakończyła się wczoraj o godzinie 20. I choć trwała zaledwie kilka dni, zebrano na niej aż 575 946 złotych, wpłacone przez 12 441 osób! 

 

Organizatorzy zbiórki liczyli, że uda im się zgromadzić 100 tysięcy złotych, ale Polacy po raz kolejny dowiedli, że w trudnych chwilach potrafią być hojni i bezinteresowni. Pieniądze zebrane na zbiórce pomogą 34-latce w nowym starcie.

 

 To była szybka i spontaniczna akcja. Kilka osób jednocześnie wpadło na ten sam pomysł i postanowiliśmy działać. Ja zajęłam się formalnościami, bo mam w tym doświadczenie – na co dzień prowadzę fundację. Znam siostrę Katarzyny, panią Patrycję. Mamy jej pełną zgodę na prowadzenie zbiórki

– powiedziała Magdalena Masłowska portalowi fakt24.pl. To ona zorganizowała zbiórkę od strony formalnej.

 

My przyjaciele teraz musimy Kasię wspierać. Ona jest w strasznym stanie. Straciła dziecko, rodziców, kuzyna i cały dom. Cały jej świat runął w gruzach. Nie ma do czego wracać. Chcemy jej pomóc. Zbieramy pieniądze, nie wiem czy Kasia je przyjmie, czy komuś przekaże. Została z niczym. Przecież będzie musiała gdzieś zamieszkać. Nie wiem czy zdecyduje się odbudować coś na zgliszczach tej tragedii, czy będzie umiała wrócić do swojej pracy, nie wiem czy widok małych dzieci jeszcze bardziej nie rozedrze jej serca. To trudne pytania, dziś nikt nie zna na nie odpowiedzi, ale tylko i w taki sposób możemy ją wesprzeć, tą zbiórką i ciepłym słowem

– powiedział inny przyjaciel kobiety, który chciał zachować anonimowość.

 

Choć pieniądze niczego nie rozwiążą, to na pewno będą pomocą w stawaniu na nogi. Kobieta będzie mogła chociaż spróbować wrócić do normalnego życia, nie martwiąc się o kwestie materialne.

Komentarze