Szymon Hołownia przekazał smutne wieści. „Coś tu jest cholernie nie tak… „ podsumował.
Prezenter telewizyjny, polityk i Marszałek Sejmu przyznał, że jego przyjaciele „odchodzą tak jeden po drugim…”. Jeden z nich odszedł tuż po wizycie Hołowni u rodziców w Białymstoku.
Jak napisał Szymon Hołownia, w jego rodzinnym domu były cztery psy. Latem odeszły dwa z nich, teraz za Tęczowy Most, odszedł kolejny z nich – piesek, który należał właśnie do dziennikarza.
W lipcu odszedł jeden pies moich rodziców, Wania. Jeszcze nie zagoiła się rana po tym, jak tygodnie temu na drugą stronę pobiegła nasza Żelka. Dziś popołudniu na wieczny spacer poszedł Dziuniek, drugi domownik moich Mamy i Taty
Marszałek Sejmu zdążył się pożegnać ze swoim pupilem:
Dziś byłem w Białymstoku. Przed realizacją oficjalnego programu wizyty, wpadłem do rodziców, wiedząc że może być różnie – pożegnałem się z Dziuńkiem, ucieszył się, pomachał ogonem, nawet wstał i pierwszy raz w ciągu doby poszedł napić się wody.
To najpierw był mój pies. Przywiozła go ze wsi pod Sokołowem znajoma, bała się o jego przyszłość tam, gdzie był. (…) Źle znosił moją długą nieobecność gdy szedłem do pracy, więc uznaliśmy, że lepiej będzie mu u moich rodziców. Pół roku na wsi, bycie oczkiem w głowie 24/7. Oni go kochali, i on ich kochał. Psi raj.
Cudowny, mądry, mający swoje zdanie pies…
Mam nadzieję, że będzie mu się tam dobrze biegało z Wanią i Żelką, bo się po psiemu lubili.
– wspomina Hołownia.
Napisał też, że z „bandy” psów, u jego rodziców został tylko jeden – Grafit.
Choruje, ale jakoś się trzyma. Z tymi naszymi psami, z tym ich za krótkim życiem to naprawdę zostało źle pomyślane, coś tu jest cholernie nie tak…
– podsumował.
Internauci współczuli Szymonowi Hołowni. Komentowali też, że pięknie opisał swojego pieska i przywiązanie do niego.
Szymon Hołownia NIE skończył studiów. Zgadnij CO ma w domu na ścianie!?
Podano informacje o pogrzebie Macieja Damięckiego. Nietypowa prośba do żałobników!