Artur Ligęska nie żyje. Jego ciało znaleziono w Amsterdamie. Wcześniej mężczyzna był przez ponad rok więziony w arabskim więzieniu. Przeżył gehennę, gwałty i liczne tortury.
13 miesięcy piekła
Młody i przystojny menadżer klubów fitness z Podkarpacia wiódł szczęśliwe i beztroskie życie. Stworzył sieć popularnych klubów fitness i stał się gwiazdą. Jednak w pewnym momencie popadł w uzależnienia i od problemów zaczął uciekać w seks. Trzy lata temu postanowił wyjechał do Dubaju, by zacząć żyć na nowo. Tam planował stworzenie nowych klubów fitness. Na jednym z przyjęć poznał księcia Abu Zabi. Arystokrata zakochał się w Polaku, jednak ten odrzucił jego zaloty. Zapłacił za to straszliwą cenę.
Więzienny koszmar
W 2018 roku Artur Ligęska został zatrzymany na lotnisku w Dubaju. Oskarżono go o posiadanie i zażywanie narkotyków. Ponoć znaleziono przy nim 0,004 grama metamfetaminy. Polak trafił do aresztu, a potem przed sąd. Mimo braku dowód na jego przestępstwo i nieprzesłuchanie żadnego świadka, Polak został skazany na dożywocie. To go załamało.
Gwałty i tortury
Pierwsze pięć miesięcy siedział z kryminalistami. Był bity, gwałcony i torturowany. Nie miał łóżka i dostępu do wody. Koszmar, który przeżył w Dubaju, opisał w swojej książce zatytułowanej: Pamiętnik więzienny. Artur Ligęska napisał:
Głowa ćmi, dupsko pulsuje niemiłosiernym bólem, mam też krew na jajach. Dziś piątek, poza żarciem, nie ma żywej duszy. Co robić? Zgłosić to? Zostałem zgwałcony przez bandę dzikusów!
Odzyskana wolność
Po 13 miesiącach Artur Ligęska wyszedł na wolność. Pomogli mu w tym bezpośrednio: następca tronu emiratu Abu Zabi, europosłanka KO Elżbieta Łukacijewska i ówczesny minister spraw zagranicznych, Jacek Czaputowicza. Artur Ligęska zmagał się z zespołem stresu pourazowego. W czwartek media obiegła tragiczna informacja. Ciało Artura Ligęski zostało znalezione w jednym z mieszkań w Amsterdamie. Na razie przyczyny jego śmierci nie są znane.
Źródło: Fakt
Zdjęcia: Facebook/Artur Ligęska-Pamiętnik więzienny