TAK Szwecja walczy z koronawirusem. Zupełnie INACZEJ! Można nawet…

Koronawirus nie zwalnia tempa. Liczba zakażonych codziennie rośnie. Jednak nie w każdym kraju obowiązują surowe obostrzenia.

W Polsce szereg zakazów, mandaty za mycie samochodu czy bieganie w parku. W Dubaju na wyjście z domu trzeba uzyskać specjalne pozwolenie. Za każdym razem. Fotoradary robią zdjęcia każdego auta, które porusza się po drodze od 20 do 6 rano. W tym czasie obowiązuje w ZEA godzina policyjna. A w Szwecji? Szwedzi mogą wychodzić z domów, nie ma ma mandatów i kar. Zamiast tego stawia się na wytyczne. Restauracje są czynne, jednak właściciele muszą pilnować odlegości między stolikami. Nie można serwować także posiłków przy barze.

– I tutaj na przykład jest sankcja, bo są w Sztokholmie – w którym jest największa liczba zachorowań – kontrole. Kontrolerzy chodzą do restauracji, nakazują poprawę, jeśli zaobserwują niedociągnięcia. Jeśli poprawy nie będzie, może nawet dojść do zamknięcia restauracji – mówi portalowi TOK FM Katarzyna Molęda.

-Liczba zakażonych i ich przyrost utrzymują się na odpowiednim poziomie. Nasza służba zdrowia sobie z tym wszystkim radzi. Nie ma wskaźników, które powodowałyby jej paraliż. W tej chwili z koronawirusem zmaga się około 10 tysięcy osób. Dzienna liczba zgonów utrzymuje się na poziomie 15 – 20. Łącznie zmarło około 900 osób. Bardzo wierzymy w naszych lekarzy, bo naprawdę dobrze wykonują swoją robotę. Poza tym mam wrażenie, że reagujemy na bieżąco, bo w dużych halach powstają nowe placówki, które mają zająć się większą liczbą pacjentów. W ten sposób przygotowujemy się na szczyt zachorowań – powiedział z kolei serwisowi WP Krister Gardell, międzynarodowy sędzia żużlowy.

Jak widać nie zawsze sztywne restrykcje są konieczne. Odpowiednie przestrzeganie zaleceń może pozwolić na w miarę normalne funkcjonał

Komentarze