Na fali narastającego niezadowolenia w branży przewozowej, w Polsce rozpoczął się ogólnopolski strajk taksówkarzy. Jego inicjatorem jest znany w mediach społecznościowych kierowca Ubera, działający pod pseudonimem @Piwko_nie_można. W swojej działalności internetowej od dawna porusza tematy związane z realiami pracy w sektorze przewozów platformowych. Tym razem jego apel do koleżanek i kolegów po fachu przerodził się w rzeczywisty protest, który szybko zyskał ogólnopolski zasięg.
Głos sprzeciwu przeciwko wyzyskowi
Na wspólnej konferencji z Adrianem Zandbergiem, posłem partii Razem, @Piwko_nie_można przedstawił powody strajku. – Strajkować można. Można, a czasami nawet trzeba – podkreślił. Jak tłumaczył, taksówkarze – zarówno polscy, jak i ukraińscy – są dziś ofiarami polityki wielkich korporacji platformowych, które narzucają prowizje sięgające poziomów uznawanych za nieprzyzwoite.
– Kończy się to tak, że taksówkarze po prostu nie mają co do garka włożyć, natomiast większość z tego, co zarobią, trafia na konta międzynarodowych korporacji – dodał.
Strajk ma objąć największe miasta Polski, w tym Warszawę, Kraków, Poznań i Trójmiasto, gdzie protesty już się rozpoczęły. Zapowiedziano blokady ulic, spowolniony ruch i manifestacje pod siedzibami firm pośredniczących w przewozach.
Zandberg: „To walka o godność pracy”
Adrian Zandberg jednoznacznie poparł protest. Jego zdaniem sytuacja, w której kierowcy tracą kontrolę nad własną pracą i dochodem, wymaga pilnej interwencji państwa. – Taksówkarze walczą o słuszną sprawę. O to, by wielkie korporacje po prostu ich nie wykorzystywały – zaznaczył.
Zandberg i działacze Razem od dawna postulują uregulowanie działalności platform cyfrowych oraz wzmocnienie praw pracowniczych w sektorach, które formalnie omijają kodeks pracy, operując w szarej strefie samozatrudnienia lub fikcyjnej przedsiębiorczości.
Głosy z branży: „Nie jesteśmy aplikacją”
Wśród strajkujących dominują głosy sprzeciwu wobec tego, jak platformy typu Uber, Bolt czy FreeNow kształtują rynek pracy – nie oferując stabilności, a jednocześnie wymagając pełnej dyspozycyjności i ponoszenia ryzyka przez kierowców. – Nie jesteśmy aplikacją. Jesteśmy ludźmi, którzy pracują po 12 godzin dziennie i nie wiedzą, czy na koniec miesiąca wystarczy na rachunki – mówi jeden z protestujących w Gdańsku.
Społeczne poparcie i oczekiwania
Organizatorzy apelują do społeczeństwa o wyrozumiałość wobec utrudnień. Jak podkreślają, ich walka dotyczy nie tylko zarobków, ale i elementarnej sprawiedliwości – tak w kontekście relacji pracownik–platforma, jak i bardziej ogólnej refleksji nad przyszłością pracy w dobie cyfrowej gospodarki.
Czy strajk taksówkarzy stanie się punktem zwrotnym w rozmowie o prawach pracowniczych w Polsce? Na razie wiadomo jedno: gniew, który przez lata gromadził się wśród kierowców platformowych, właśnie znalazł ujście.
Historia Piwko_nie_można
źródło zdjęcia: https://x.com/partiarazem/status/1908907019303629236
Anna Miller