Tam koronawirus wciąż nie dotarł. Mieszkańcy twierdzą, że mają na to swój sposób

Kiribati to maleńkie państewko na środku Pacyfiku. Składa się z kilkudziesięciu wysp i atoli o powierzchni niespełna 811 kilometrów kwadratowych, za to rozsiane są na obszarze aż 3,5 miliona kilometrów kwadratowych Oceanu Spokojnego. To też jedno z najbiedniejszych państw na świecie. Mimo to jego mieszkańcy zdają się nie przejmować pandemią koronawirusa SARS-CoV-2, która jeszcze do nich nie dotarła. 

Kiribati to jedno z zaledwie 13 państw świata, do których koronawirus, przynajmniej oficjalnie, jeszcze nie dotarł. Obywatele państwa utrzymują się głównie z uprawy palm kokosowych, pomocy międzynarodowej, turystyki i przekazów pieniężnych od swoich emigrantów. I to właśnie palmy i ich kokosy są zdaniem Kiribatczyków kluczem do bezpieczeństwa przed koronawirusem.

 

ZOBACZ TEŻ: Zmarł w męczarniach przez przeterminowany produkt? Wystarczyły dwie puszki

 

Kokosy zdaniem mieszkańców wysp nie tylko dostarczają cennego i pełnowartościowego pożywienia, ale także chronią ich przed koronawirusem. Na takie teorie oburzają się i protestują lokalni dziennikarze i inni lepiej wykształceni ludzie, których na Kiribati nie ma zbyt wielu. Uważają oni, że są to szkodliwe zabobony, szerzące się przez niewyedukowaną ludność.

 

Większość ludzi dopiero niedawno uzyskała dostęp do internetu, a to tylko bombardowanie ich informacjami. Nie wiedzą jak rozróżnić fałszywe wiadomości, więc promują to, co nieprawdziwe

– powiedział jeden z dziennikarzy z Kiribati dla „Daily Star”.

 

Faktycznie, jak twierdzą mieszkańcy wysp wśród nich szerzy się wiele nieprawdziwych informacji płynących z internetu. Niedawno całe wyspy żyły wiadomością o tym, że Izrael opracował już szczepionkę, albo tą, że czosnek jest równie skuteczny w walce z COVID-19, co ich rodzime kokosy.

Komentarze