Ten kraj ma własny sposób na walkę z koronawirusem. Zabrania o nim MÓWIĆ

Jakiś czas tu i tam krążyły „śmieszne obrazki” i memy przedstawiające prostą prawdę – mniej testów na koronawirusa = mniej chorych. A co, gdyby w ogóle przestać mówić o zarazie, a nawet wprowadzić jeszcze dalej idące obostrzenia? Wówczas okaże się, że mamy na świecie kraj, w którym epidemia nie występuje. Co za sukces! 

Tego typu horrendalne zasady postanowił wprowadzić Turkmenistan. Słowo „koronawirus” zostało zabronione do użytku w mediach a nawet w prywatnych rozmowach. Słowo to usunięto też z ulotek i broszur informacyjnych, które do tej pory wydawał rząd. Co więcej, obostrzenia dotykają nawet tych przezornych, którzy chcieliby ustrzec samych siebie przed zakażeniem.

 

W Turkmenistanie bowiem nie tylko nie można rozmawiać o koronawirusie ale też zabroniono nosić maseczki na twarz i rękawiczki! Za takie „przewinienia” można nawet trafić do aresztu.

 

ZOBACZ TEŻ: Zamordował ciężarną partnerkę. Od tygodnia szuka go policja – rozpoznajesz go?

 

Władze Turkmenistanu zasłużyły na swoją reputację, stosując tę ekstremalną metodę eliminacji wszystkich informacji o koronawirusie. Ta odmowa udzielania informacji nie tylko zagraża obywatelom Turkmenistanu, ale także wzmacnia autorytaryzm narzucony przez prezydenta Gurbangułę Berdymukhammedowa. Wzywamy społeczność międzynarodową do zareagowania i zmuszenie go do wzięcia odpowiedzialności za systematyczne łamanie praw człowieka

– komentuje sprawę  Jeanne Cavelier, szefowa Reporterów Bez Granic w Europie Wschodniej i Azji Środkowej.

 

Turkmenistan absolutnie ograniczył dostęp obywateli do informacji o koronawirusie. Wszystkie media w kraju są kontrolowane przez rząd, a dodatkowo internet także podlega cenzurze. Zresztą, większość obywateli i tak ma do niego dostęp wyłącznie z kafejek internetowych. To sprawia, że obywatele tego kraju nie wiedzą prawie nic o zagrożeniu, a rząd może utrzymywać, że nie zarejestrował żadnych przypadków choroby.

Komentarze