Umarł przez gorącego kotleta. Nic nie dało się zrobić

Darren Hickey był konsultantem ślubnym i tego dnia wybierał się na bal charytatywny. Zjedzona w pośpiechu porcja gorącego kotleta stała się jednak przyczyną przez którą po kilku godzinach mężczyzna umarł na rękach swojego partnera. 

Mężczyzna zjadł kotleta rybnego tuż przed wyjściem z restauracji i bardzo szybko poczuł się źle. Poczuł pieczenie w przełyku, dlatego od razu udał się do szpitala. Tam, jak to zwykle w Wielkiej Brytanii, podano mu paracetamol i odesłano do domu.

 

ZOBACZ TEŻ: Afgańczyk zamordował 15-latkę, która nie chciała z nim być. Nie przeżył w więzieniu

 

Po kilku godzinach partner Hickeya usłyszał, że ten dusi się i krztusi. Pobiegł do sypialni i dostrzegł, że Darren jest siny i nie może złapać oddechu. Wkrótce zemdlał, a przybyli na miejsce lekarze nie byli w stanie go uratować.

 

Krzyczał, więc pobiegłem na górę. Stał, krztusząc się i kaszląc, więc poklepałem go po plecach, ale wtedy on osunął się na podłogę. Zabrano go do szpitala, ale jego przełyk był już tak bardzo uszkodzony, że nie można było nic zobaczyć bez specjalistycznego sprzętu. Umarł zaraz po północy

– relacjonuje Neil Parkinson, partner Darrena.

 

Tego typu zgon z powodu poparzenia przełyku należy do prawdziwej rzadkości i najczęściej dotyczy ofiar pożarów.

 

Pacjent może wydawać się zdrowy, rozmawia z tobą, ale potem pojawia się opuchlizna

– tłumaczy patolog, który wykonywał sekcję zwłok.

 

Mężczyzna kilka lat temu przeszedł udar mózgu, po którym zaczął część swoich zarobków przeznaczać na cele charytatywne. Jak mogło do tego dojść, że w ogóle był w stanie zjeść tak gorący posiłek? Pewne rzeczy jest niezwykle ciężko zrozumieć i wytłumaczyć.

 

o2.pl/ foto:

Komentarze