Miłosz Wiatrowski-Bujacz z Gazeta.pl poinformował, że brytyjski startup Builder.ai – jeszcze do niedawna wyceniany na 1,5 miliarda dolarów – oficjalnie złożył wniosek o upadłość. Firma, która miała być przełomem w dziedzinie automatyzacji tworzenia aplikacji przy użyciu sztucznej inteligencji, okazała się spektakularną porażką. Zamiast rewolucji technologicznej – zafałszowana księgowość, wydmuszkowy model biznesowy i historia, która dziś wpisuje się w szerszy kryzys wiary w „magiczne” AI-startupy.
Obietnice, które miały zmienić wszystko
Builder.ai powstał z wizją demokratyzacji procesu tworzenia aplikacji. Platforma miała umożliwiać każdemu – nawet bez znajomości programowania – stworzenie własnego oprogramowania dzięki gotowym komponentom i wsparciu algorytmów AI. Hasła o „Uberze dla tworzenia aplikacji” i „ChatGPT dla kodowania” przyciągnęły uwagę inwestorów, mediów i klientów.
W rekordowym roku 2023 Builder.ai pozyskał setki milionów dolarów w rundach finansowania, a jego założyciel – znany z medialnych wystąpień i efektownych prezentacji – był zapraszany na międzynarodowe konferencje jako symbol „AI-powered entrepreneurship”.
Co poszło nie tak?
Według doniesień Miłosza Wiatrowskiego-Bujacza, upadek Builder.ai jest skutkiem nie tylko nietrafionego modelu biznesowego, ale także poważnych nieprawidłowości finansowych. Śledztwo wykazało, że firma prezentowała zawyżone wskaźniki przychodów, ukrywała realne koszty operacyjne i operowała na granicy płynności finansowej już od końca 2022 roku.
Zatrważające okazało się tempo „wypalania gotówki”, przy jednoczesnym braku faktycznie działającego produktu na skalę obiecywaną inwestorom. Coraz większe środki przeznaczane były nie na rozwój technologii, ale na marketing, PR i kolejne rundy finansowania, które miały zasłonić rosnące straty.
Charyzma zamiast fundamentów
Jak zauważa Wiatrowski-Bujacz, Builder.ai był typowym „produktem ery post-VC” – firmą, która bardziej niż technologią, żyła narracją. Charyzmatyczny założyciel, efektowne dema i buzzy hasła wystarczały, by przyciągnąć inwestorów. W rzeczywistości za kulisami pracowały zespoły programistów, którzy ręcznie „ratowali” procesy rzekomo wspierane przez sztuczną inteligencję.
Co zostaje po Builder.ai?
Upadłość startupu może być ciosem nie tylko dla klientów i pracowników firmy, ale też dla zaufania inwestorów do całego sektora AI. Builder.ai nie był jedynym podmiotem promującym uproszczoną wizję „aplikacji w kilka kliknięć” – podobne obietnice pojawiały się na dziesiątkach slajdów pitchdecków na całym świecie.
Dla branży to kolejny sygnał ostrzegawczy: AI nie zastąpi z dnia na dzień solidnych fundamentów technologicznych i uczciwej księgowości.
Sztuczna inteligencja nadal pozostaje jedną z najszybciej rozwijających się gałęzi technologii informacyjnych. Inteligentne algorytmy zyskują zastosowanie w coraz liczniejszych obszarach życia – od medycyny, przez edukację, aż po rozrywkę i prawo. Nie zmienia to jednak fundamentalnej zasady: niezależnie od innowacyjności narzędzi, każdy biznes musi być prowadzony rozsądnie, przejrzyście i z poszanowaniem elementarnych reguł uczciwości.
źródło zdjęcia: https://x.com/davidgerard/status/1931039987987820966/photo/1
Anna Miller