Uwaga! Nie tylko dermatolodzy ostrzegają przed czarną maseczką – blackmask, reklamowaną jako łatwy i szybki sposób pozbycia się zaskórników z okolic nosa.
Coraz więcej osób zmaga się z zanieczyszczeniami skóry, szczególnie uporczywe są wągry w okolicach nosa i brody. W ostatnim czasie cały internet, głównie Instagram i Facebook przepełnione są filmikami z użyciem czarnej maseczki. Ogląda je tysiące osób, a hasztag blackmask został przypięty do 307 560 postów, ale liczba zdjęć i filmów z tym hasztagiem stale rośnie.
Okazuje się, że hasztag #blackmask zyskał na tyle dużą popularność, że wejście w oznaczone nim posty może spowodować pobranie szkodliwego oprogramowania na nasz telefon lub komputer – przed czarną maseczką ostrzegają nie tylko dermatolodzy, ale również informatycy.
Blackmask, czyli czarna maseczka, która na krótkich filmikach w podejrzanie skuteczny i szybki sposób usuwa zaskórniki z okolicy nosa. Szkodliwy jest nie tylko hasztag, ale również sama maseczka – najlepsi eksperci ds. skóry zalecają bardziej dopracowane, stopniowe podejście do pozbycia się zaskórników.
Tego typu maseczek jest coraz więcej, produkują je zazwyczaj mało znane i niesprawdzone firmy, w ich składzie często można doszukać się substancji o nazwie Diazonium Imidazolidinyl Urea – konserwantu, który może uwalniać formaldehyd i wywoływać alergie skórne i podrażnienia. Co ważne środek ten jest uznawany, jako alergen oraz substancję potencjalnie rakotwórczą.
Dla swoich klientów dr Craig Kraffert, dermatolog z siedzibą w północnej Kalifornii i prezes firmy Amarte, zaleca produkty zawierające retinoidy, nadtlenek benzoilu lub AHA oraz produkty zawierające środki czyszczące i złuszczające – jak można się domyślać ta popularna maseczka do tego typu produktów nie należy.
fot.: instagram
kg