Za 3 MIESIĄCE koniec z benzyną PB95! Wszystko dzięki Unii Europejskiej!
Unia to instytucja, która zawzięcie walczy z problemami, które w innych częściach świata nie występują. Teraz eurokraci postanowili wziąć się za stacje benzynowe i za to, co możemy na nich wlać do baku. Koniec z oznaczeniami Pb95, Pb98 i ON!
Nowe rozporządzenie Unii Europejskiej, które wejdzie w życie od 12 października 2018 roku zmieni oznaczenia paliw stosowane dzisiaj na stacjach benzynowych. Pożegnamy się z Pb95, Pb98, ON, itd. Ich miejsce mają zastąpić plakietki specjalnych kształtów, które będą się także znajdować na samochodach. Tak żeby przypadkiem nikt się nie pomylił, co ma wlać do baku.
Plakietki mają mieć trzy kształty: kółko, kwadrat i romb. Benzyna będzie oznaczona kółkiem z literą „E”. Symbol liczbowy będzie zaś oznaczał dopuszczalną ilość etanolu dla danego auta. Na przykład symbol „E5” będzie oznaczał benzynę z 5% zawartością etanolu.
Olej napędowy oznaczony zostanie kwadratem z literą „B” (biodisel” i analogicznie liczbą oznaczającą zawartość biodisla w paliwie. Na dystrybutorach pojawią się oznaczenia B7 i B10.
Kwadrat będzie także oznaczał olej napędowy XTL, który ma skład niemalże taki sami jak tradycyjny olej napędowy, ale jest wytwarzany z innych surowców i w innym procesie produkcyjnym.
Paliwa gazowe będą miały oznaczenie w kształcie rombu, zaś symbol w środku będzie oznaczał, z jakim konkretnie rodzajem mamy do czynienia. H2 będzie oznaczało wodór, CNG sprzężony gaz ziemny, LNG skroplony gaz ziemny, zaś LPG gaz płynny.
Od października takie oznaczenia pojawią się na wszystkich stacjach benzynowych w UE i w kilku krajach poza Unią. Poza tym muszą je mieć wszystkie samochody zarejestrowane po 12 października.
Zdaniem urzędników unijnych nowe oznaczenia mają lepiej informować kierowców, które paliwo jest odpowiednie do ich samochodu. Być może pomogą także zapobiec pomyłkom pomiędzy benzyną a olejem napędowym.
Naszym zdaniem, to nowe przepisy są kompletną pomyłką i zupełnie nie rozumiemy sensowności ich wprowadzenia. Ale to nie pierwszy raz, gdy Unia pisze dziwne przepisy.