Nad Bałtykiem wybuchła fala komentarzy po publikacji zdjęcia przedstawiającego plakat przy drzwiach jednego z hoteli – z wyraźnym komunikatem: osoby LGBT+ i właściciele psów – zapraszamy, dzieci – wstęp wzbroniony. Wybuchła medialna burza.
„Lewactwo” vs „prawo do spokoju”
Pod wpisem w serwisie X pojawiły się ostre komentarze. Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak (Konfederacja) napisał, że obecny kryzys demograficzny oraz wyżej stawiane „lesbijki, pederastów, transów i psy” niż rodziny z dziećmi to „ofensywa idiotyzmu”.
Do głosu w debacie wokół kontrowersyjnego plakatu dołączył także rzecznik prasowy Nowej Lewicy, Łukasz Michnik. Jego komentarz, opublikowany w mediach społecznościowych, stanowił bezpośredni kontratak wobec oburzenia wyrażanego przez polityków i publicystów prawicy.
Michnik nie podważa słuszności oburzenia — wręcz przeciwnie, przyznaje, że zakaz wstępu dla dzieci w przestrzeni publicznej zasługuje na krytykę. Jednak, jak podkreśla, reakcja prawicowych środowisk jest jego zdaniem przejawem podwójnych standardów. Przypomniał, że gdy środowiska lewicowe interweniowały w przypadkach dyskryminacji rodzin z dziećmi na rynku najmu — np. gdy właściciele mieszkań odmawiali wynajmu ze względu na obecność dziecka — w odpowiedzi słyszały tyrady o „świętym prawie własności” i wolności dysponowania prywatnym mieniem.
„Jesteście hipokrytami” — podsumowuje rzecznik Lewicy, wskazując, że obecna fala oburzenia ma więcej wspólnego z niechęcią do symboli LGBT niż z realną troską o dzieci. Jego zdaniem to właśnie tęczowa flaga, a nie zakaz dla najmłodszych, wywołała prawdziwą furię wśród komentatorów z prawej strony.
Czy to przesadna reakcja, czy sygnał czasu?
Hotele typu „adults only” funkcjonują w wielu krajach – to forma profilowania oferty dla osób potrzebujących ciszy i relaksu. . Rosnąca popularność takich miejsc wynika z popytu: nie wszyscy turyści chcą wypoczywać w otoczeniu rodzin z dziećmi. Jednak w Polsce, gdzie nadmorskie kurorty tradycyjnie kojarzą się z rodzinami i zabawą dziecięcą, takie posunięcia łatwo obarczane są ideologicznym ciężarem.
Dla zwolenników zakazu istotne jest zapewnienie ciszy i komfortu grupie dorosłych klientów. Krytycy natomiast alarmują, że taki przekaz – komunikowany w kategoryczny sposób – to „segregowanie ludzi na lepszych i gorszych” .
Ostatecznie sprawa wykroczyła poza sferę turystyki, stając się symbolem podziałów światopoglądowych – nawet na twardym klifie Bałtyku.
Justyna Walewska
