Na kilku stacjach metra w Warszawie pojawiły się urządzenia, w których można było uzyskać pożyczkę do 1600 złotych. Jednak kilka dni po ich zamontowaniu okazało się, że w związku z tą usługą rzekomo nie zachowano odpowiednich procedur i w efekcie podjęto działania zmierzające do usunięcia urządzeń z terenu metra.
Jak informuje polsatnews.pl, aby uzyskać kredyt w wysokości do 1600 złotych, procedura trwała kilkanaście minut, potrzebny był wyłącznie dowód osobisty. Automat robił skan dokumentu, po czym na podstawie danych personalnych klient był weryfikowany. Sprawdzano także, czy przyszły kredytobiorca nie figuruje jako dłużnik w Biurze Informacji Kredytowych. Dodatkowo maszyna robiła klientowi zdjęcia, a pracownik zatrudniony w firmie pożyczkowej porównywał je ze zdjęciem z dowodu osobistego. Jednak w razie przekroczenia terminu spłaty trzeba się było liczyć z ogromnymi odsetkami, na przykład 251 złotych od 1,6 tysiąca złotych za każdy kolejny miesiąc.
— Maszyny ułatwiały zaciąganie wysokooprocentowanych kredytów – powiedział Bartosz Milczarczyk, rzecznik Urzędu m.st. Warszawy, argumentując, że było to „niejednoznaczne etycznie”.
Przedstawiciele spółki Gotówkomat Polskie Płatności nie kryją zaskoczenia, twierdząc, że firma zachowała wszelkie procedury i zarząd metra zgodził się na wstawienie maszyn.
Oczywiście w socjalizmie, w jakim żyjemy, urzędnik zawsze wie lepiej i musi się wtrącać do legalnych transakcji pomiędzy podmiotami prywatnymi.
BR